Powiedział pan ostatnio wiele ostrych słów, które przyjaciół w Rosji panu nie przysporzą...
Rosyjski sport jest w krytycznej sytuacji. W ciągu pięciu lat od wybuchu kryzysu dopingowego jesteśmy coraz bardziej w nim pogrążeni. To niewiarygodne. Potrzebujemy poważnych zmian. Wielką tragedią rosyjskiego sportu było to, że nasza agencja antydopingowa (RUSADA – przyp. red.) nie była zaangażowana w proces zmian, których wymaga Światowa Agencja Antydopingowa (WADA – przyp. red.).
Ale minister sportu Rosji powiedział, że wprowadzono wiele zmian.
W listopadzie i grudniu 2018 roku proponowaliśmy, że weźmiemy udział w pracach grupy, która miała odpowiedzieć na warunki postawione przez władze antydopingowe. WADA chciała dostępu do moskiewskiego laboratorium oraz przesłania elektronicznych danych do 31 grudnia. Jak wiemy, władze rosyjskie nie dotrzymały terminu, dlatego pod koniec grudnia 2018 roku umieściłem w internecie oświadczenie, czym może nam grozić niewypełnienie zaleceń WADA, bo widziałem, że nasze władze były bezczynne. Już po dwóch godzinach dostałem ostrą wiadomość z żądaniem usunięcia tego nagrania. Odpowiedziałem, że to niemożliwe. Zdałem sobie sprawę, że władze rosyjskiego sportu chcą zamieść sprawę pod dywan.
Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji spotkał się pan w Katowicach z przedstawicielami WADA. Jaka jest sytuacja rosyjskiego sportu po tych rozmowach? Wykluczenie z igrzysk olimpijskich w Tokio jest bliżej?