Skok o tyczce: W Tokio zobaczymy coś zdumiewającego

- Byłem zdumiony, ale nie zaskoczony – tak o rekordziście świata w skoku o tyczce Armandzie Duplantisie mówi mistrz świata, Amerykanin Sam Kendricks.

Aktualizacja: 16.02.2020 15:02 Publikacja: 16.02.2020 14:54

Skok o tyczce: W Tokio zobaczymy coś zdumiewającego

Foto: AFP

Jak się panu żyje w świecie Mondo Duplantisa?

To dla mnie żadna nowość, bo wcześniej żyłem w świecie Renauda Lavilleniego, kiedy on pobił rekord świata. Duplantis spełnia swoje marzenia, ale przed nami kolejne ważne imprezy i na tym się skupiam. Żyję, aby rywalizować. Jeśli ktoś interesuje się sportem tylko po to, żeby oglądać rekordy świata, to popełnia duży błąd. W skoku o tyczce mnóstwo się dzieje, fantastyczną walkę o złoto mieliśmy chociażby na ostatnich mistrzostwach świata. A przed nami jeszcze więcej, każdy start jest inny. Teraz na zawodach Mondo będzie zapowiadany jako rekordzista, a ja jako mistrz świata. To niesamowite.Postęp, jaki zrobił Duplantis w tak krótkim czasie, jest oszałamiający. Nikt temu nie zaprzeczy i nikt mu tego nie odbierze. Teraz na każdych zawodach, w których wystąpi, będzie musiał sprostać standardom, jakie sam ustanowił. Nie wiem, czy uniesie taką presję. Świat na pewno musi zrozumieć jedno: konkurs, w którym nie poprawi rekordu, nie będzie jego porażką.

Renaud Lavillenie poznał Duplantisa jako 14-latka, podczas zawodów w Reno. Pan pamięta, kiedy pierwszy raz zobaczył Szweda na rozbiegu?

Nie pamiętam naszego spotkania, wiele razy rywalizowałem za to z jego starszym bratem Andreasem.

Często pan przegrywał?

Częściej niż z Mondo! Andreas był naprawdę świetny, w szkole średniej został mistrzem kraju. To właśnie od niego uczyłem się skakania o tyczce, był moim wzorem.
Stać pana na to, żeby skakać równie wysoko, jak Mondo, i atakować rekord świata?
Każdy rekord ma swój czas, istnieje tylko przez moment. Nigdy nie wiadomo, jak będzie sobie z nim radziła kolejna generacja zawodników. Sam biłem rekordy Ameryki i jestem z nich dumny. Zrealizowałem w życiu wiele celów: zdobywałem medale mistrzostw świata, stałem na podium igrzysk olimpijskich. Może kiedyś będzie mi dane zaatakować rekord, ale jeśli nie, wcale się nie załamię. Żyję niesamowitym życiem, skaczę wysoko w różnych miejscach na świecie, poznaję fantastycznych ludzi. A w młodości nigdy nie byłem najlepszym sportowcem, nie należałem do gwiazd drużyny. Dzięki temu dziś nie mam problemu z tym, że rekordzistą świata jest ktoś inny.

„Nigdy nie byłem najlepszy” – często pan to powtarza.

Może brzmię jak zdarta płyta, ale to prawda. Do wszystkiego dochodziłem ciężką pracą.

Mamy dziś na świecie fantastyczne pokolenie tyczkarzy. To wróży wielkie widowisko na igrzyskach w Tokio?

Każdy chce być wielki w tym jednym, jedynym dniu. To trochę tak, jakby iść przez życie z przeświadczeniem, że kolejnego poranka zjem swoje najlepsze śniadania w życiu i później już nigdy coś tak wspaniałego mi się nie przytrafi. Igrzyska zawsze są kluczowym momentem w dziejach sportu. Ja podchodzę do nich z pokorą, realizmem. Marzę o skoczeniu 6 metrów, w konkursie olimpijskim dokonał tego tylko Thiago Braz w Rio. Jednego jestem pewien: na igrzyskach podczas zawodów tyczkarzy na pewno zobaczymy coś zdumiewającego.

Lekkoatletyka
Ewa Swoboda zgubiła radość. „Nic mnie nie cieszy, biegania już nie kocham”
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Jakub Szymański pobił rekord Polski i poczuł się mocarzem
Lekkoatletyka
Być jak Grant Holloway. Polski płotkarz Jakub Szymański najszybszy na świecie
Lekkoatletyka
Orlen Cup nadzieją na rekordy. Polacy dużo chcą, ale niczego nie obiecują
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!