Panowie konsultowali się już w sierpniu. Ziółkowski był na mistrzostwach kraju we Włocławku, ale tam Fajdka prowadziła jeszcze Kumor. Mistrz olimpijski z Sydney (2000) jadł chleb z niejednego pieca – przez cztery lata posłował w Sejmie z ramienia Platformy Obywatelskiej – ale w trenerce jest żółtodziobem. Dopiero zdobył papiery instruktora. Czterokrotny mistrz świata wchodzi na nową drogę w sportowym życiu.
Nie byłoby jego sukcesów bez Kumor. Podobno odkryła w nim atletę, kiedy zobaczyła, jak w piątej klasie podstawówki podczas scysji z wuefistą ściągnął spodnie i pokazał tyłek. – Uznałam wtedy, że ma charakter do sportu – wspomina na łamach książki „Petarda. Historie z młotem w tle". Dwa lata namawiała Fajdka, żeby przyszedł na trening. Wreszcie się zgodził, żeby mieć święty spokój.
Belfer z ludzką twarzą
Rzutu młotem uczyli się razem. Kumor przyznaje, że na początku pomagał im Bolesław Lubikowski. Ona sama konkurencją zajęła się przypadkiem. Zygmunt Worsa założył klub Zielony Dąb Żarów, a po mistrzostwach świata w Edmonton (2001) zaprosił na kolację kilku znanych sportowców. Byli wśród nich Ziółkowski, Czesław Cybulski i Paweł Januszewski. Ten ostatni miał powiedzieć do Kumor: „Taki z ciebie kawał baby, że powinnaś zająć się rzutem młotem". I się zajęła.
Była belfrem z ludzką twarzą. Wolała pozycję matki od pozycji siły. Mogła się zżymać, że jej podopieczni nocą zamawiają na obozach pizzę, ale kiedy ich przyłapała, sama brała kawałek. Bywała obiektem żartów, ale znosiła je z uśmiechem. – Zawsze wyróżniało ją dobre serce i zaufanie – nie kryje Fajdek. Trenowali razem do 2010 r. Wtedy młociarz wyfrunął z gniazda i trafił pod skrzydła Cybulskiego. Kumor doradziła mu ten krok do przodu. Rozstanie trwało sześć lat, z krótką przerwą. Kumor wróciła do Fajdka podczas mistrzostw świata w Pekinie (2015), bo Cybulski leżał w szpitalu po tym, jak na treningu trafił go młot. Formalnie zdobyła z Fajdkiem trzy złote medale MŚ, choć sama skromnie przyznaje się do dwóch. Złoty duet wznowił współpracę po igrzyskach w Rio, gdzie młociarz przeżył niewytłumaczalną klęskę. Teraz ich ścieżki znowu się rozchodzą.
– Ludzie po prostu czują, że przyszedł czas na zmiany. Wierzę, że będą dobre. Na pewno nie ma we mnie żalu. Spędziliśmy z Pawłem owocne cztery lata i zawsze będę mu kibicować – podkreśla Kumor w rozmowie z „Rz".