Nie ma okresu ochronnego dla dopingu

Antydopingowi kontrolerzy robią co mogą, by także w czasie pandemii koronawirusa nie dawać szansy oszustom. Szef World Athletic Sebastian Coe twierdzi: „Nasz system jest wystarczająco skuteczny”.

Aktualizacja: 09.04.2020 11:14 Publikacja: 09.04.2020 11:02

Nie ma okresu ochronnego dla dopingu

Foto: AFP

Ostatnim przykładem, że organizacje kontrolne nie przestały działać, jest dyskwalifikacja kenijskiego biegacza długodystansowego Vincenta Yatora, który dostał czteroletni zakaz startów i kary finansowe (odebranie premii) za stosowanie kilku substancji dopingowych w 2019 roku.

W ten sposób działanie 30-letniego Yatora przyłapanego w październiku minionego roku w maratonie w Australii (był czwarty i ustanowił rekord życiowy w Gold Coast Marathon) oceniła specjalna komisja ds. uczciwości światowej federacji lekkoatletycznej (Athletes Integrity Unit – AIU).

Chociaż sprawa dotyczyła czynów z czasów przed koronawirusem, to stała się okazją do przypomnienia, że choć międzynarodowy system kontroli jest obecnie w sporej mierze zawieszony, to łowcy dopingu mają jeszcze pośrednie narzędzia wykrywania oszustów, takie jak paszport biologiczny, pracują także nad nowymi sposobami działania w warunkach pandemii.

Standardowe metody wykrywania, takie jak testy moczu i krwi, są obecnie prawie niemożliwe do przeprowadzenia, operacje kontrolne w wielu krajach ograniczają się do niewielu, najbardziej zagrożonych dopingiem sportów. W programie niemieckiej telewizji ARD przypomniano zatem, że czyści sportowcy mają prawo obawiać się, że tę lukę można wykorzystać.

Dziennikarze ARD zacytowali również wyniki badań przeprowadzonych na myszach w 2013 roku przez naukowców z uniwersysteu z Oslo. Rezultaty sugerują, że sportowcy mają długoterminowe korzyści z rozrostu mięśni, nawet po krótkotrwałym stosowaniu sterydów anabolicznych. Oznaczałoby to na przykład, że osoby stosujące obecnie doping sterydowy skorzystałyby na nim nawet podczas przełożonych na 2021 roku igrzyskach olimpijskich w Tokio.

Przewodniczący światowej federacji lekkoatletycznej (World Athletic – WA, dawniej IAAF) Sebastian Coe ostrzegł jednak sportowców przed wykorzystywaniem pandemii jako luki w dopingu. – Nikt nie powinien nigdy dojść do wniosku, że znajduje się dziś w obszarze wykluczenia z testów, gdyż tak nie jest. Stworzyliśmy systemy, które są więcej niż wystarczające, by poradzić sobie z obecną sytuacją – powiedział Brytyjczyk w ARD.

– Bylibyśmy naiwni, sądząc, że niewielu próbuje teraz oszukać system. Dlatego kierujemy się ku nowym technologiom, wprowadzamy innowacyjne procedury, aby potencjalni oszuści nie uciekli od odpowiedzialności -– dodał Travis Tygart, szef amerykańskiej agencji antydopingowej USADA.

Ostatnim przykładem, że organizacje kontrolne nie przestały działać, jest dyskwalifikacja kenijskiego biegacza długodystansowego Vincenta Yatora, który dostał czteroletni zakaz startów i kary finansowe (odebranie premii) za stosowanie kilku substancji dopingowych w 2019 roku.

W ten sposób działanie 30-letniego Yatora przyłapanego w październiku minionego roku w maratonie w Australii (był czwarty i ustanowił rekord życiowy w Gold Coast Marathon) oceniła specjalna komisja ds. uczciwości światowej federacji lekkoatletycznej (Athletes Integrity Unit – AIU).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę