Organizacja Festiwalu Biegowego w pandemii Covid-19 to największe wyzwanie w historii imprezy?
Zdecydowanie tak. Takich trudności z przygotowaniem wydarzenia, z którego zadowoleni byliby i uczestnicy, i organizatorzy, nie było nawet wtedy, gdy stawialiśmy pierwsze kroki. Ograniczenia, które narzuca ustawa, oznaczały, że nie można było w pełni wykorzystać potencjału, jaki ma Krynica, czyli miasto uzdrowiskowe. Maseczki, rękawiczki, dezynfekcja, dystans, ciągłe przypominanie o tym, że powinniśmy się zachowywać w taki sposób, żeby nie stwarzać zagrożenia dla innych, to tylko część prawdy o organizacji biegów w trakcie Covid-19. Druga część, dla zawodników równie ważna, to punkty serwisowe. Startującym na przykład na 100 km nie wolno podawać ciepłych posiłków czy słonych przekąsek, a płyny jedynie w opakowaniu. Tych ograniczeń było wiele, ale jako organizatorzy możemy się pochwalić, że 3 tysiące biegaczy przyjechało na trzy dni do Krynicy. To fantastyczny wynik w czasach, kiedy wszyscy boją się spotykać ze względu na ryzyko zakażenia.
Pokazaliście, że da się robić imprezy sportowe przy zachowaniu środków ostrożności...
Spełniliśmy wszystkie wymagania związane z koronawirusem. Na przykład stoisk w strefie Expo ulokowaliśmy tylko tyle, na ile pozwalała ogólna powierzchnia nowej Pijalni. Pozostałe rozmieściliśmy przy deptaku uzdrowiskowym. Liczyliśmy gości, którzy wchodzą do hali i z niej wychodzą, by w żadnym momencie nie było więcej osób, niż pozwalają na to przepisy. Obowiązywał limit – na każdego uczestnika powinny przypadać co najmniej 4 metry kwadratowe powierzchni obiektu. To było dla nas bardzo trudne, ale myślę, że podołaliśmy.