—korespondencja z Pekinu
Kolejny słoneczny ranek w stolicy Chin powinien się podobać polskim kibicom śledzącym wydarzenia w Ptasim Gnieździe. Anita Włodarczyk pierwsza ruszyła do pracy, czyli na rzutnię młotem, po krótkim oczekiwaniu weszła do koła, machnęła bez przesadnego napięcia 75,01 m i tak elegancko oraz szybko wygrała kwalifikacje.
Granicą, która dawała pewny awans było 72,5 m, przekroczyły ją jeszcze tylko Francuzka Alexandra Tavernier i dwie Chinki. Nie przekroczyły pozostałe Polki. Malwinie Kopron zabrakło do szczęścia 41 cm (69,53 m i 14. pozycja), Joannie Fiodorow 1,14 m (68,72 – 17. miejsce).
Pani Anita wygląda w Pekinie doskonale, żadnego krzywienia się na warunki pobytu, nudę, czy stresy przedstartowe. Jej ulubiona dieta jajeczno-kawowa jest łatwo osiągalna (jajka na twardo są w hotelu, kawa w pobliskim Starbucksie), czytanie książek też pomaga (ostatnia niebanalna: – O rynku samolotowym, bo uwielbiam latać... – mówiła dziennikarzom).
Ładnie wyglądały też biegi Polek na 800 m. Miło było patrzeć jak Sofia Ennaoui wzorem najsławniejszych biegowych klasyków swego dystansu, wygrywa wyścig eliminacyjny po sprincie z ostatniego miejsca na 150 m przed metą. Dziewczyna spracowała się nieco na 1500 m (odpadła w półfinale), ale z nową energią ruszyła na krótszy dystans i proszę, dała radę.