22-letni specjalista od biegu na 60 metrów przez płotki poleciał do Chin z drugim czasem sezonu i wydawał się w 14-osobowej reprezentacji Polski najmocniejszym kandydatem do medalu. Więcej: Szymański zapowiadał, że spróbuje wyprzedzić niepokonanego na tym dystansie od jedenastu lat rekordzistę świata Granta Hollowaya, ale nie doczekał się nawet takiej szansy. Polak w półfinale zgubił bowiem krok po ostatnim płotku i odpadł, bo miał dziewiąty czas.
Kierownik reprezentacji Filip Moterski złożył jeszcze protest przekonując, że Szymańskiemu przeszkodził biegnący na sąsiednim torze rywal, ale sędziowie nie uwierzyli. Halowy mistrz Europy walkę o medale oglądał więc z trybun. Holloway zdobył złoto przeciętnym czasem 7.48, Polak biegał tej zimy znacznie szybciej (7.39). Amerykanin wygrał bieg na 60 metrów przez płotki po raz 78. z rzędu. Ostatnim, który go pokonał, był w 2014 roku podczas zawodów w Nowym Jorku, Isaiah Moore.
Halowe mistrzostwa świata. Ewa Swoboda tuż za podium
Blisko podium była czwarta Swoboda. Najszybsza Polka biega tej zimy – dla lekkoatletów trudnej, jak każdy sezon halowy po roku olimpijskim – wolniej od rekordu życiowego (6.98), ale trzeba jej oddać, że najlepiej spisywała się w momentach najważniejszych. Była czwarta na mistrzostwach Europy (7.07) oraz świata (7.09). Pierwsze wygrała Zanyab Dosso przed Mujingą Kambundji, na drugich panie zamieniły się miejscami. Trzecia dwukrotnie była Patrizia van der Weken.
Rywalizacja wśród sprinterek była zacięta, Justyna Święty-Ersetic do podium w biegu na 400 metrów straciła ponad sekundę. Piąte miejsce – takie samo zajęła podczas mistrzostw Europy – to jednak wciąż sukces. Żadna inna Polka przed nią nie biegała w finale halowych mistrzostw świata, a 32-latka zrobiła to już po raz piąty. Podium wciąż ściga, bo wcześniej była trzykrotnie czwarta (2014, 2018, 2022) oraz raz piąta (2016), ale w Nankinie humor może sobie jeszcze poprawić sztafetą.