Ma talent i nie gryzie się w język

Adrianna Sułek, Damian Czykier i Sofia Ennaoui na podium nie stali, ale podczas mistrzostw Europy mogą być medale.

Publikacja: 20.07.2022 03:00

Czwarte miejsce Adrianny Sułek w siedmioboju to nagroda za zdany egzamin dojrzałości

Czwarte miejsce Adrianny Sułek w siedmioboju to nagroda za zdany egzamin dojrzałości

Foto: AFP

Sułek została czwartą siedmioboistką świata, bo ma talent i chłodną głowę, najlepsze wyniki we wszystkich konkurencjach technicznych osiągała w ostatnich próbach. Jej wynik dawałby medal na każdych poprzednich mistrzostwach świata, 37-letni rekord Polski Małgorzaty Nowak wreszcie padł, ale trzy rywalki były jednak zbyt silne.

23-letnia bydgoszczanka, która przeprowadziła się niedawno na warszawskie Bemowo, oprócz talentu ma też inną cechę pasującą do dzisiejszego sportu: nie gryzie się w język. Studiuje dziennikarstwo i wiąże z nim przyszłość, a to wymaga przyjaźni z mikrofonem.

Patrzą z respektem

Wielobój to rywalizacja rozpisana na wiele godzin i dwa dni, epopeja, która rodzi wyjątkową więź. Kiedy zawodniczki miną już metę biegu na 800 m – zawsze ściskają się serdecznie i ruszają na rundę honorową. Sułek pod rękę wzięła Katarina Johnson-Thompson, czyli poprzednia mistrzyni świata.

– Powiedziała mi, że jestem jej ulubioną lekkoatletką oraz wschodzącą gwiazdą. To był moment, kiedy poczułam, że to ja wygrałam – mówi Sułek. – Już nie jestem tą młodą z Polski. Dziewczyny patrzą na mnie z respektem, a ja nie obawiam się rywalizacji. Wiem, że jeśli uniknę kontuzji, to będę w czołówce do końca kariery, bo życie podporządkowałam sportowi.

Czwarte miejsce to nagroda za zdanie sportowego egzaminu dojrzałości. Sułek odłożyła fast foody i słodycze, zaufała dietetyczce oraz psychologowi Janowi Blecharzowi i dziś jest perfekcjonistką, więc w Eugene nie bała się zaatakować Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) za kiepskie jedzenie i organizację zgrupowania.

– Takie rzeczy mogą kosztować 30 albo 40 punktów. Wywalczyłam czwarte miejsce, pobiłam rekord Polski i nie boję się trafienia na dywanik. PZLA rzuca mi kłody pod nogi i jest hamulcem mojej kariery, więc nie będę milczeć. Nie jestem sama. Wiem, że mówię w imieniu co najmniej połowy kadry. Jeśli nic się nie zmieni, medale będą uciekać – mówi odważnie.

Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski kategorycznie twierdzi, że zarzuty Sułek są bezpodstawne i obiecuje rozmowę wyjaśniającą. Bez wątpienia jest ona potrzebna.

Srebro halowych mistrzostw świata – zdobyła je pół roku temu w Belgradzie – Sułek zadedykowała trenerowi Wiesławowi Czapiewskiemu, który dwa lata temu zmarł po walce z nowotworem. Kilka godzin przed biegiem zamykającym rywalizację w Eugene jego żona Małgorzata wysłała jej serduszko. – Zawsze tak robi. Wiedziałam, że to serce także od trenera – mówi Sułek.

Czapiewski był dla niej jak ojciec, którego nie miała. Wychowała ją mama polonistka. Taty nigdy nie poznała. Opowiadała tylko, że kiedy zaczęła osiągać pierwsze sukcesy, domagał się alimentów. Męskim wzorem został trener. Kiedy odszedł, talent wieloboistki próbowali okiełznać Michał Modelski i Marek Kubiszewski. Dziś współpracuje z Markiem Rzepką. Dopiero jemu zaufała.

Trener wątpliwości co do potencjału podopiecznej nie ma. – Rośnie nam nowa gwiazda – zapewnia. Zwraca też uwagę, że Adrianna ma dopiero 23 lata. Mistrzyni oraz wicemistrzyni świata, czyli Nafissatou Thiam i Anouk Vetter, są starsze o pięć lat. A mówimy o dyscyplinie, gdzie staż treningowy ma znaczenie.

– Teraz czas na stabilizację w poszczególnych konkurencjach. Stać ją na dalsze poprawianie rekordu Polski, ale wielobój jest specyficzny, bo wyniki wymagają czasu. Optymalny wiek to 26–27 lat. Widać więc, że na życiowe rezultaty ma jeszcze czas – podkreśla Rzepka.

Czwarte miejsce w biegu na 110 metrów przez płotki zajął Damian Czykier. To dla niego przełom w karierze, był na mistrzostwach Europy dwukrotnie czwarty, igrzyska olimpijskie oraz mistrzostwa świata kończył na eliminacjach lub półfinale. Pomogły zmiany. Zaczął pracę z trenerem Mikołajem Justyńskim, jego przygotowaniem motorycznym zajął się Maciej Ryszczuk znany ze współpracy z Igą Świątek.

Nie musi liczyć na cud

Czykier pobił już w tym roku rekordy kraju w hali i na stadionie. Osiągnął w Eugene najlepszy wynik w dziejach polskich płotków, ale później – już w strefie wywiadów – na wspomnienie finału aż cisnął kolcami o ziemię. Wyjaśniał, że już poczuł medal, bo zrobił wszystko, żeby wreszcie na niego zasłużyć. – Nie muszę już więcej liczyć na cud. Jestem wytrenowany – podkreśla.

Odeszli z trenerem od „polskiej szkoły”, czyli periodyzacji treningu. Upraszczając: nie pracują już nad kondycją, tylko szlifują technikę oraz szybkość. Dzięki temu płotkarz zaczął robić postępy, choć ma już trzydzieści lat. – Rok temu otworzyłem się na pewne sprawy. Ryzyko się opłaciło. Najbliższy czas będzie należał do Damiana Czykiera. To początek nowej przygody – mówi.

Jest wyposażony w sportowe geny, jako syn piłkarza Dariusza i koszykarki Elżbiety Stankiewicz. Dietę opracowuje mu żona Aneta, która uprawia bikini fitness. Jeszcze niedawno miał sporo na głowie, bo studiował na Politechnice Warszawskiej. Jeździł przez wiele tygodni z zeszytem na tylnym siedzeniu autobusu.

8 lipca, czyli już po wylocie na zgrupowanie do Seattle, urodziła mu się córka Emilia. O ile więc w sporcie ostrzy sobie zęby na nową przygodę, to w życiu czeka go ojcostwo, czyli prawdziwe wyzwanie.

Wyniki, które osiągnęli na Hayward Field Czykier, Sułek czy piąta w biegu na 1500 metrów Sofia Ennaoui, dają nadzieję, że już podczas mistrzostw Europy w Monachium (15–21 sierpnia) będą medale.

Drogowskaz

Ennaoui podczas zgrupowania w Seattle i już w Eugene trafiła do pokoju Sułek. Ta druga, udzielając wywiadów, rzucała okiem, jak pierwsza biegnie w finale. Później obie się wyściskały. Wieloboistka idzie w górę, biegaczka dźwignęła się właśnie z kryzysu. Problemy zdrowotne sprawiły, że dwa lata temu – jako wicemistrzyni Europy w hali i na stadionie – zniknęła z radarów. – Mój powrót to drogowskaz dla młodych zawodników i ludzi na zakręcie. Warto wierzyć w siebie i w to, że karta może się odwrócić. Odbieram dziś nagrodę za lata ciężkiej pracy – podkreśla Ennaoui.

Piątym miejscem wyrównała najlepszy wynik Polki podczas MŚ w biegu na 1500 metrów. To samo miejsce zajęła 21 lat temu Lidia Chojecka. Ennaoui miała wtedy sześć lat.

Mamy już w Eugene trzy medale i kilka wartościowych wyników, a najbliższe dni to jeszcze występy sztafety 4x400 m kobiet, Patryka Dobka (800 m) oraz chodziarzy: srebrnej już na dystansie 20 km Katarzyny Zdziebło oraz mistrza olimpijskiego Dawida Tomali. To wydarzenia, dla których warto zarwać noc.

MEDALIŚCI

KOBIETY

1500 m: 1. F. Kipyegon (Kenia) 3.52,96; 2. G. Tsegay (Etiopia) 3.54,52; 3. L. Muir (W. Brytania) 3.55,28; ... 5. S. Ennaoui (Polska) 4.01,43.

Trójskok: 1. Y. Rojas (Wenezuela) 15,47; 2. S. Ricketts (Jamajka) 14,89; 3. T. Franklin (USA) 14,72.

Siedmiobój: 1. N. Thiam (Belgia) 6947; 2. A. Vetter (Holandia) 6867; 3. A. Hall (USA) 6755; 4. A. Sułek (Polska) 6672 (rekord kraju); … 10. P. Ligarska (Polska) 6093.

MĘŻCZYŹNI

3000 m: 1. S. El Bakkali (Maroko) 8.25,13; 2. L. Girma (Etiopia) 8.26,01; 3. C. Kipruto (Kenia) 8.27,92.

Skok wzwyż: 1. M. E. Barshim (Katar) 2,37; 2. S.-H. Woo (Korea Południowa) 2,35; 3. A. Procenko (Ukraina) 2,33.

Lekkoatletyka
Grand Slam Track. Michael Johnson szuka Świętego Graala
Lekkoatletyka
Klaudia Siciarz kończy karierę. Niespełniona nadzieja polskich płotków
Lekkoatletyka
Justyna Święty-Ersetic: Umiem obsłużyć broń. Życie wojskowe nie jest mi obce
Lekkoatletyka
Najlepsi lekkoatleci świata przyjadą do Torunia. „Osiągamy sufit”
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Lekkoatletyka
Wielkie święto biegaczy. Półmaraton Warszawski znów zapisał się w historii