To była najważniejsza runda honorowa. Mahuczich chwyciła ukraińską flagę, wyściskała rywalki i przedefilowała przed serbską publicznością. Do tego momentu próbowała nie myśleć o rodzicach oraz przyjaciołach, którzy zostali w Kijowie. Tak radziła trenerka Tatiana Stiepanowa. Wyznaczyła jej nawet misję: bronić Ukrainy w sporcie.
Mahuczich przeleciała nad poprzeczką zawieszoną na wysokości 2,02 m. To rekord sezonu. Po zwycięstwie powiedziała: – Chciałam pokazać, że Ukraińcy to silni ludzie, którzy nigdy się nie poddają. Wojsko chroni nasz kraj w domu, za co im dziękuję, a ja próbuję go bronić w sporcie. Naszym celem jest odzyskanie niepodległości.
Gdy była jeszcze w rodzinnym Dnipropietrowsku, o 4.30 obudziły ją wybuchy. Została w domu, ale napisała na Instagramie: „Rosjanie! Przestańcie udawać, że nie ma wojny. Wspieracie ją bezczynnością”. Jeździła po sklepach i zaopatrywała żołnierzy. Wreszcie wyjechała na wieś, gdzie próbowała trenować. Jej podróż do Belgradu, przez Mołdawię i Rumunię, trwała trzy dni.
Wstążki we włosach Polek
Stawiła się na halowych mistrzostwach świata jako jedna z sześciu reprezentantek Ukrainy. Właśnie ona jeszcze kilka miesięcy temu musiała się tłumaczyć w Ministerstwie Obrony ze zdjęcia z Marią Lasitskiene, czyli panią kapitan rosyjskiej armii, która zdobyła złoto na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Mahuczich była tam trzecia. Przyznawała wówczas, że Rosjanka jest dla niej idolką i wzorem.
Czytaj więcej
Ukrainka Jarosława Mahuczich została halową mistrzynią świata w skoku wzwyż. Oddała ostatni skok,...