Festiwal zawsze łączył radość z masowego biegania z propozycjami dla najbardziej ambitnych. W Krynicy i okolicach biega się po górach, niekiedy na dystansach ekstremalnych i po trasach dalekich od wygód leśnych spacerów. Zwycięzcy sztandarowych biegów: klasycznego maratonu, ultramaratonu na 100 km, a także wieloetapowego cyklu Iron Run, są podziwiani najbardziej.
Na szczyt, z oczywistych względów, nie wspinają się wszyscy, choć wiele osób po festiwalowych przygodach na krótszych dystansach podejmuje próby najtrudniejsze.
Porywających się na Bieg 7 Dolin, czyli ultramaraton na 100 km (z sumą przewyższeń 4500 m), jest najmniej, bo to specjalizacja dla biegaczy wyjątkowych. Krynickie archiwa przypominają: pierwszy rekordzista trasy Adam Długosz miał czas 11:17.55 godz., rok później Jan Wydra znacznie poprawił to osiągnięcie (9:35.32).
Na obecny rekord trasy trzeba było czekać jeszcze 12 miesięcy, gdy wygrał Csaba Nemeth – 8:51.11. Węgier zwyciężył też w roku następnym, dwie kolejne edycje przyniosły sukces Marcina Świerca, który wciąż przymierza się do złamania granicy 9 godzin. W tym roku też pobiegnie.
Ultramaratonki wystartowały nieśmiało, w 2010 r. było ich siedem, najlepsza Izabela Cieluch osiągnęła czas 15:56.25. Pięć kolejnych biegów miało tylko dwie bohaterki – Magdalenę Łączak, która zwyciężała w 2011, 2013 i 2014 r., oraz Ewę Majer, mistrzynię w latach 2012 i 2015. Ich rywalizacja doprowadziła do tego, że pani Ewa ustanowiła rok temu rekord – 9:41.52; z tym wynikiem trudno się mierzyć nawet wielu mężczyznom. To są obecne granice dla najwytrwalszych z wytrwałych.