Szybki i bardzo swobodny

Wraca Usain Bolt. Szybkie samochody, dyskoteki do świtu i dieta z fast foodów – ten przewrotny przepis na mistrza sprintu wciąż działa

Publikacja: 09.07.2009 03:06

Szybki i bardzo swobodny

Foto: ROL

Jamajski szybkobiegacz znów będzie gwiazdą lata. We wtorek w Lozannie przebiegł w chłodzie 200 m w 19,59. Miesiąc wcześniej w Ostrawie na 100 m miał czas 9,77. Wyprzedził, jak chciał, Asafę Powella podczas niedawnych mistrzostw Jamajki.

Jak na sprintera, który po trzech złotych medalach olimpijskich i trzech rekordach świata w Pekinie najwięcej czasu spędzał na świętowaniu sukcesów oraz miał wypadek samochodowy, to wyniki znakomite.

Po igrzyskach w Pekinie musiał zebrać owoce sławy. Poleciał do Nowego Jorku na rozmowę z Davidem Lettermanem. Udzielił kilkunastu wywiadów, pokazał się w kilku programach telewizyjnych. Odwiedził jeszcze ciotkę na Florydzie, gdzie dopadli go tropiciele dopingu. W ojczyźnie bawił się jesienią – długo i głośno. Dostał od rządu dwóch ochroniarzy.

O jego zimowym treningu pisano niewiele, dopiero kwietniowy wypadek samochodowy przypomniał światu o mistrzu. Bolt jechał swoim nowym bmw M3 (prezentem od sponsora reprezentacji – firmy Puma) niedaleko Spanish Town. Było mokro, stracił panowanie nad autem i wpadł do rowu. Strach był większy niż obrażenia – skaleczył się w lewą stopę, gdy wyszedł z auta i nadepnął na kawałki rozbitego szkła i metalu. Policja sugerowała, że jechał za szybko, ale nie twierdziła tego zbyt stanowczo.

Trudno, by było inaczej, skoro przewodniczący parlamentu ogłosił publicznie, że cała Jamajka odetchnęła z ulgą, a liderka opozycji wyraziła natychmiast swoją głęboką radość, że się Usainowi nic nie stało. O los dwóch bardzo młodych kobiet, które towarzyszyły sportowcowi w podróży, nie pytał nikt.

Krytykiem stylu życia mistrza jest od dawna ekspert telewizyjny Oral Tracey, jeden z nielicznych, którzy śmieli powiedzieć, że wypadek jest ważnym ostrzeżeniem dla młodego sportowca. – To sygnał alarmowy, żeby zostawił te głupie zabawy – powiedział.

Głośno o tym nie mówiono, ale publiczną tajemnicą było, że Usain Bolt nigdy, także za młodu, nie był tytanem treningu. Po igrzyskach najczęściej można go było spotkać na parkiecie nocnego klubu Quad w Kingston. Na krytykę Traceya Bolt odpowiedział: – Nie wiem, co ma oznaczać ten alarm. Jeżdżę na treningi, robię, co do mnie należy, a ludzie niech mówią, co chcą.

Jego długoletni menedżer Norman Peart wytoczył jeszcze jeden argument: – W zeszłym roku też się bawił, kiedy chciał, i spójrzcie na jego wyniki. Ludzie jednak przesadzają. Wejdzie na minutę do klubu, mówią, że spędził w nim tydzień. Wypije butelkę guinnessa, powiedzą, że skrzynkę.

Bliscy wiedzą, że bywanie w klubach to drugie życia Bolta. Ojciec Wellesley jest jednym z tych, których to martwi, ale syna nie potrafi zmienić. W otoczeniu sprintera jest wielu, którzy twierdzą, że właśnie takie traktowanie życia bardzo pomaga w unikaniu startowych stresów.

W maju Usain powiedział „Bildowi”, że w młodości palił marihuanę, że wśród chłopaków na Jamajce to nic wyjątkowego. To było za wiele dla działaczy światowego i jamajskiego związku lekkoatletycznego, zapewne także dla sponsorów, więc Bolt szybko sprostował, że dziś nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek używkami.

Sukces olimpijski jednak go zmienił. – Straciłem motywację, dopiero po rozmowie ze starym przyjacielem, który uświadomił mi, że mogę stanąć w jednym rzędzie z Tigerem Woodsem czy być legendą jak Magic Johnson, zobaczyłem sens ciężkiej pracy – powiedział jednej z jamajskich gazet. Ile w tym prawdy? Może niemało, tym bardziej że agenci sprintera widzą w nim gwiazdę, której wizerunek można zbudować i sprzedawać za miliony dolarów, jak wizerunek Davida Beckhama. Za przyjazd na mityng Bolt bierze 200 tys. dolarów.

Parę tygodni po wypadku przyleciał do Europy, aby wystartować w Manchesterze na 150 m. Tymczasową bieżnię ustawiono w środku miasta. Ustanowił rekord świata (14,36). Drugim powodem tej wizyty było spotkanie z Cristiano Ronaldo i piłkarzami Manchesteru United.

Na mistrzostwach świata w Berlinie (15 – 23 sierpnia) ma wystartować w tych samych konkurencjach co w Pekinie: 100 i 200 m, sztafeta 4x100 m. Trzy złote medale niemal już błyszczą na jego szyi. Pewnie będzie rywalem Rogera Federera do tytułu sportowca roku.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=k.rawa@rp.pl]k.rawa@rp.pl[/mail][/i]

Jamajski szybkobiegacz znów będzie gwiazdą lata. We wtorek w Lozannie przebiegł w chłodzie 200 m w 19,59. Miesiąc wcześniej w Ostrawie na 100 m miał czas 9,77. Wyprzedził, jak chciał, Asafę Powella podczas niedawnych mistrzostw Jamajki.

Jak na sprintera, który po trzech złotych medalach olimpijskich i trzech rekordach świata w Pekinie najwięcej czasu spędzał na świętowaniu sukcesów oraz miał wypadek samochodowy, to wyniki znakomite.

Pozostało 90% artykułu
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Lekkoatletyka
„Biegowe 360 stopni” znów w Zakopanem. „Największa dawka wiedzy dla ludzi kochających bieganie”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Lekkoatletyka
15. Festiwal Biegowy. Trzy dni rywalizacji i dobrej zabawy