Bolt pędziwiatr

Rekord świata na 200 m po wczorajszym finale wynosi 19,19 s. Sprinter z Jamajki ma mistrzostwa dla siebie

Aktualizacja: 21.08.2009 09:23 Publikacja: 21.08.2009 00:22

Usain Bolt

Usain Bolt

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Pokazał rywalom pięty już po kilkunastu metrach. Trudno, żeby było inaczej. Gdy wypadł na prostą widać było, że tym razem będzie pracował ciężko do samej mety. Po raz pierwszy zobaczyliśmy Bolta, który walczy o każdy najmniejszy ułamek sekundy i w końcu przed metą trochę zwalania, choć wcale nie chce, ale nogi już nie dają rady.

Za linią patrzy na zegar, a tam widać to, czego oczekiwał on i cały stadion: 19,20. Po kilkunastu sekundach wynik jest jeszcze okazalszy, komputery zaokrągliły i wyszło 19,19, poprawił się o 0,11, tak jak na 100 m. Rekord świata z tej planety, choć nie chce się wierzyć, że to możliwe.

Na polskiej trybunie dziennikarskiej siedzą i komentują Marek Plawgo, Marcin Urbaś i Paweł Januszewski. Wszystkich bieg stawia na nogi, albo i podnosi nad krzesła, komentarze są męskie, pierwszy bez konieczności cenzury: –... i wynik łatwo zapamiętać. Znaliśmy to z Pekinu i wszystko oglądaliśmy z jednakową fascynacją.

Usain Bolt gładzi twarz, rzuca parę słów do kamery, uśmiecha się szeroko, firmowe gesty muszą być pokazane. Stadion cichnie, aż w uszach dzwoni. On staje w blokach, startuje i biegnie jak nikt inny. Tym razem było trochę zwłoki, bo Francuz Alerte popełnił falstart, ale już za chwilę zobaczyliśmy niezwykłą lekkość przesuwania granicy ludzkich możliwości.

Pięciu pokonało dystans poniżej 20 sekund, wicemistrz świata (19,81) nazywa się Alonso Edward i jest z Panamy. Kto go zapamięta? Nikt nie zabierze Boltowi tych mistrzostw. Szans nie miał nawet kobiecy konkurs skoku wzwyż i próby Ariane Friedrich oraz Blanki Vlasić. Friedrich zdobyła brąz, Vlasić złoto i dla zasady mierzyła się z rekordem świata, bez powodzenia. Pędziwiatr z Jamajki ukradł show już po pierwszym rekordzie na 100 m, ale widać mu mało.

Na stadionie rozgrzewkowym biegał w koszulce z cytatem ze sławnego przemówienia prezydenta Johna F. Kennedy'ego w Berlinie Zachodnim w 1963 roku: "Jestem berlińczykiem". W wersji niemiecko-jamajskiej: "Ich bin ein Berlino". Ciąg dalszy nastąpi w sztafetach 4x100 m, pierwszy odcinek już dziś, ale raczej bez Bolta.

Polskie sprawy godnie reprezentowali w czwartek: Piotr Małachowski podczas dekoracji medalami dyskoboli i Anita Włodarczyk w eliminacjach rzutu młotem (jeden rzut – 74,54 m, drugie miejsce, finał w sobotę o 19.30). Rekordzistka Polski powiedziała, że nie czuje stresu, mistrzostwa nie odbierają jej apetytu (4 jajka na śniadanie to norma), forma głównej rywalki Niemki Betty Heidler też nie, nawet brak trenera to też na razie nie kłopot.

Tydzień temu w Poznaniu naciągnęła prostownik grzbietu, ale plecy nie zabolały. – Do soboty jeszcze daleko, myślę, że będzie dobrze – mówiła. Adam Kszczot i Marcin Lewandowski awansowali do dzisiejszego półfinału biegu na 800 m (20.30). Nie pobiegł w finale 110 m ppł. Artur Noga. Do awansu zabrakło mu 0,02 sekundy, albo inaczej mówiąc kilku tygodni treningów straconych przez kontuzję. Czas 13,43 – to rekord sezonu płotkarza. Program na piątek jest bogaty, polskie finały są trzy: chód na 50 km, skok wzwyż mężczyzn i rzut dyskiem kobiet.

Lekkoatletyka
Ewa Swoboda zgubiła radość. „Nic mnie nie cieszy, biegania już nie kocham”
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Jakub Szymański pobił rekord Polski i poczuł się mocarzem
Lekkoatletyka
Być jak Grant Holloway. Polski płotkarz Jakub Szymański najszybszy na świecie
Lekkoatletyka
Orlen Cup nadzieją na rekordy. Polacy dużo chcą, ale niczego nie obiecują
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!