Mówić czy milczeć

Mistrzyni świata w biegu na 800 metrów Caster Semenya z RPA to nie pierwszy problem sportu z ustaleniem płci zawodniczki. W historii polskiej lekkiej atletyki też mieliśmy taki przypadek – Stanisławę Walasiewicz

Publikacja: 18.09.2009 01:34

Mistrzyni olimpijska w Polsce. Ożarów, rok 1962

Mistrzyni olimpijska w Polsce. Ożarów, rok 1962

Foto: Forum

W nocy 4 grudnia 1980 roku na parkingu centrum handlowego w Cleveland zginęła tragicznie Stanisława Walasiewicz-Olson. Napastnik chciał wyrwać jej torebkę, ale 69-letnia kobieta stawiała opór i agresor użył broni. Obok informacji o śmierci jednej z najsłynniejszych polskich lekkoatletek, pojawiła się i inna, równie szokująca.

Lekarz badający ciało stwierdził, że denatka miała żeńskie i męskie narządy płciowe. Rozgorzał spór, jak traktować wyniki Stanisławy Walasiewicz, które doprowadziły ją na szczyty kobiecego sportu. Osiągała je uczciwie czy nie? Odebrać rekordy i medale czy milczeć nad jej trumną?

[srodtytul]Poszukiwania kandydatek[/srodtytul]

Była jedną z najpopularniejszych przedwojennych sportsmenek. „Przegląd Sportowy” czterokrotnie przyznawał jej tytuł najlepszego sportowca Polski (1930, 1932, 1933, 1934), częściej niż innym mistrzyniom: pierwszej polskiej złotej medalistce olimpijskiej Halinie Konopackiej i finalistce Wimbledonu Jadwidze Jędrzejowskiej. Także Janusz Kusociński pozostawał w cieniu Walasiewiczówny.

Urodziła się w roku 1911 w Wierzchowni koło Grudziądza, a rok później wyjechała z rodzicami do Ameryki. Miała kilkanaście lat, kiedy zaczęła pracować w przedsiębiorstwie kolejowym w Cleveland, gdzie zamieszkała cała rodzina. To były lata dwudzieste. Kobiecy sport dopiero zaczynał być traktowany na równi z męskim. Do programu igrzysk olimpijskich w Amsterdamie (1928) włączono po raz pierwszy lekkoatletyczne konkurencje kobiece. W związku z tym Amerykanie ogłosili ogólnonarodowe poszukiwania kandydatek do reprezentacji.

Stanisława Walasiewiczówna znana była w Cleveland jako szybko biegająca Stella Walsh, grała też w koszykówkę i baseball. Wzięła udział w eliminacjach do amerykańskiej kadry, wygrała je, przeszła następne etapy i została zakwalifikowana jako rezerwowa do sztafety 4x100 metrów. Do Amsterdamu jednak nie pojechała. W roku 1928 miała 17 lat, a obywatelstwo amerykańskie mogła otrzymać po ukończeniu 21.

Walasiewiczówna wstąpiła do polskiego koła sportowego Sokół i w roku 1929 przyjechała po raz pierwszy do Polski na Zlot Sokolstwa Polskiego, który odbywał się przy okazji Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Zwyciężyła w biegu na 100 metrów i w skoku w dal. Wstąpiła do żeńskiego klubu Grażyna, jednego z najlepszych w ówczesnej Warszawie, i natychmiast powołano ją do reprezentacji na lekkoatletyczny mecz z Austrią.

Wygrała cztery konkurencje – biegi na 60, 100 i 200 metrów oraz skok w dal. Wkrótce pobiła krajowe rekordy w konkurencjach sprinterskich. Jedenaście lekkoatletycznych rekordów Polski (na 26) należało do zawodniczek Grażyny. Mówiono na nie Grażynianki. Wziąwszy pod uwagę lata, w których Walasiewiczówna należała do Grażyny (1929 – 1934), można przyjąć, że trenowała na stadionie AZS w parku Paderewskiego, gdzie Grażyna miała swoje boisko, przekazane przez warszawski magistrat.

Walasiewiczówna mieszkała czasami w świeżo zbudowanych obiektach AWF. Podobno zawsze, kiedy wracała ze Śródmieścia, przywoziła koleżankom ciastka od Gajewskiego. Podróżowała między Polską a USA, gdzie jej wyniki robiły coraz większe wrażenie. Mimo że nie miała kontaktów z krajem przez prawie 18 lat, po polsku mówiła, jakby wyjechała wczoraj.

Amerykanie zaproponowali Walasiewiczównie start w ich reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles (1932). Być może zgodziłaby się, w końcu to przede wszystkim amerykańscy trenerzy mieli wpływ na jej karierę, gdyby nie wydarzenia niemające ze sportem nic wspólnego.

W USA trwał kryzys gospodarczy i Walasiewiczówna padła jego ofiarą. Została zwolniona z New York Central Railroad, zaczęła szukać innej pracy. Zaproponował ją departament rekreacji miasta Cleveland, ale zatrudnienie w miejscu związanym ze sportem groziło utratą statusu amatora.

Walasiewiczówna podjęła więc, jak potem mówiła, „najważniejszą decyzję w życiu” załamana stanowiskiem Amerykanów, którzy chcieli ją mieć w swojej reprezentacji, ale nie zamierzali pomóc z sprawach bytowych. 24 godziny przed przyznaniem jej obywatelstwa i powołaniem do kadry USA na igrzyska powiedziała: dziękuję, będę reprezentowała kraj, w którym się urodziłam.

[srodtytul]Olimpijskie złoto[/srodtytul]

Polscy olimpijczycy podróżowali do Los Angeles najpierw pociągiem z Warszawy do Gdyni, potem transatlantykiem „Pułaski” do Nowego Jorku, gdzie Walasiewiczówna na nich czekała.

Jak pisze w swoich wspomnieniach Kazimiera Muszałówna, jedna z pierwszych polskich dziennikarek sportowych, podczas podróży pociągiem do Los Angeles rekordzista świata w pchnięciu kulą Zygmunt Heljasz założył się z Walasiewiczówną, że pokona ją w biegu na 100 metrów. Zmierzyli się podczas jednego z przedolimpijskich treningów. Heljasz po 50 metrach miał już taką stratę, że załamany zszedł z bieżni.

– Ja wiem, że wielu panów biega szybciej ode mnie – mówiła potem Walasiewiczówna. – Ale żebym się miała dać pobić miotaczowi, to tego nie będzie.

Kilka dni później zdobyła złoty medal olimpijski. Była jedną z zaledwie trzech Polek biorących udział w igrzyskach 1932 roku. Oprócz niej startowały jeszcze Felicja Schabińska w biegu na 80 metrów przez płotki i Jadwiga Wajsówna w rzucie dyskiem. Walasiewiczówna liczyła sobie wtedy 21 lat, wyniki świadczyły o tym, że jest najszybszą kobietą świata, i teraz musiała to udowodnić w najważniejszym starcie.

Gdy zdecydowała się bronić barw Polski, amerykańska prasa nie była jej przychylna. Podważano jej status amatora, amerykańska federacja lekkoatletyczna domagała się w związku z tym dyskwalifikacji, nie padły jednak zarzuty podważające w najmniejszym choćby stopniu jej płeć.

W dniu finału biegu na 100 metrów rano brała udział w eliminacjach rzutu dyskiem, a po biegu poszła jeszcze raz na rzutnię i zajęła szóste miejsce (Wajsówna była trzecia). Finał setki rozpoczął się od falstartu Kanadyjki Hildy Strike. W powtórzonym starcie Polka została w blokach i przez pierwszych 30 metrów biegła ostatnia. Strike cały czas prowadziła, Walasiewiczówna zbliżała się do niej z każdym kolejnym metrem, a na mecie wyprzedziła ją o kilka centymetrów. Obydwie miały ten sam czas: 11,9 s.

Jadwiga Wajsówna wspomina Walasiewiczówną (w książce Jana Lisa „Romantyczne olimpiady”) jako dziewczynę „wysoką, szczupłą, o chłopięcej figurze”. Na zdjęciu z igrzysk w Los Angeles widać, że jest nieco wyższa od Janusza Kusocińskiego, który miał 167 cm wzrostu. Stała się w Polsce niezwykle popularna, wkrótce z Grażyny przeniosła się do silnej sekcji lekkoatletycznej Warszawianki (byli tam już Janusz Kusociński, Aleksander Szenajch, Stanisław Pietkiewicz, Eugeniusz Lokajski, Witold Gierutto). Nie zrobiła jednak kariery w filmie ani w żadnej innej dziedzinie poza stadionem lekkoatletycznym. Ci, którzy ją pamiętają, mówią wprost, że uroda i kobiecość nie były jej mocnymi stronami. Miała duży nos i ostre rysy twarzy. Trudno było z niej zrobić gwiazdę ekranu.

Na następnych igrzyskach, w Berlinie, Walasiewiczówna zajęła w biegu na 100 metrów drugie miejsce. Przegrała o dwa metry z 18-letnią Amerykanką Helen Stephens, zwaną Błyskawicą z Fulton, która treningi na bieżni rozpoczęła zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Stephens miała 180 cm wzrostu, była sprinterką i miotaczką dyskiem. Jej rekord świata na 100 metrów – 11,5 s, przetrwał 16 lat.

Wyniki Stephens były nadzwyczajne, więc już podczas igrzysk w Berlinie poddano ją badaniom płci (m. in. pod wpływem polskich dziennikarzy, zaskoczonych porażką Walasiewiczówny), które jednak okazały się dla Amerykanki pomyślne. Adolf Hitler zaprosił Stephens do swojej loży, poklepywał ją i stwierdził, że jest klasyczną przedstawicielką rasy aryjskiej i powinna biegać w barwach Niemiec. Zaprosił ją do swojej rezydencji w Berchtesgaden, ale Stephens wszystkie te zaloty odrzuciła. Na Stanisławę Walasiewicz Hitler w ogóle nie zwrócił uwagi.

Stephens zakończyła karierę sprinterki po dwóch latach, a więc w wieku niespełna 21 lat, aby się poświęcić grze w koszykówkę. Podczas wojny służyła w amerykańskiej marynarce wojennej. Podejrzewano, że jest lesbijką, ale i to okazało się nieprawdą.

[srodtytul]Blond peruka[/srodtytul]

Walasiewiczówna spędziła wojnę w USA. W roku 1947 wyszła za mąż za boksera Harry’ego Olsona i dopiero wtedy uzyskała obywatelstwo amerykańskie. Małżeństwo przetrwało tylko kilka lat. Była trenerką, działaczką polonijną w USA. Przyjeżdżała wielokrotnie do Polski jako gość honorowy Memoriału Janusza Kusocińskiego lub igrzysk polonijnych. Kiedy jako kilkunastoletni chłopiec brałem od niej autograf na Stadionie Dziesięciolecia, byłem zafascynowany jej wielką blond peruką w amerykańskim stylu i kościstą ręką składającą podpis w moim notesie. Zaskoczył mnie jej chrapliwy głos.

W naszej świadomości Stanisława Walasiewicz pozostawała wielką przedwojenną mistrzynią. – Kiedy przyjeżdżała w latach 60. do Polski – mówi Irena Szewińska – ja zaczynałam karierę. To była wielka zawodniczka. Jej rekord kraju na 200 metrów przetrwał od 1935 do 1964 roku i dopiero ja go pobiłam o jedną dziesiątą sekundy: z 23,6 na 23,5 s. Otrzymałam w związku z tym od pani Stanisławy prezent, który stał się moim talizmanem – złoty lekkoatletyczny pantofel, w formie breloczka. Pojechałam z nim na igrzyska olimpijskie do Tokio i zdobyłam srebrny medal.

Po śmierci Stanisławy Walasiewicz zastanawiano się, czy należy unieważnić jej rekordy i odebrać medale. Jednak Międzynarodowy Komitet Olimpijski, Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki ani Polski Związek Lekkiej Atletyki nigdy oficjalnie nie zajęły w tej sprawie stanowiska.

Chyba słusznie.

[ramka][srodtytul]Stanisława Walasiewicz-Olson (1911 – 1980) [/srodtytul]

+ Mistrzyni olimpijska w biegu na 100 metrów (Los Angeles, 1932) i wicemistrzyni (Berlin, 1936). Mistrzyni Europy w biegu na 100 i 200 metrów oraz wicemistrzyni w sztafecie 4 x 100 metrów i skoku w dal (wszystkie sukcesy w Wiedniu, 1938).

rekordzistka świata w biegach (od 50 do 1000 metrów). 24–krotna mistrzyni Polski (1933 - 1946) w biegach sprinterskich, skoku w dal i rzucie oszczepem.

Zawodniczka klubów Grażyna Warszawa, Warszawianka i Legia (1946). Czterokrotnie zwyciężyła w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najpopularniejszego polskiego sportowca (1930, 1932, 1933, 1934).

Po zakończeniu kariery trenerka i działaczka polonijna w USA. [/ramka]

W nocy 4 grudnia 1980 roku na parkingu centrum handlowego w Cleveland zginęła tragicznie Stanisława Walasiewicz-Olson. Napastnik chciał wyrwać jej torebkę, ale 69-letnia kobieta stawiała opór i agresor użył broni. Obok informacji o śmierci jednej z najsłynniejszych polskich lekkoatletek, pojawiła się i inna, równie szokująca.

Lekarz badający ciało stwierdził, że denatka miała żeńskie i męskie narządy płciowe. Rozgorzał spór, jak traktować wyniki Stanisławy Walasiewicz, które doprowadziły ją na szczyty kobiecego sportu. Osiągała je uczciwie czy nie? Odebrać rekordy i medale czy milczeć nad jej trumną?

Pozostało 94% artykułu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska