Reklama
Rozwiń
Reklama

Bieg po wspomnienia

Już w niedzielę święto biegaczy i kolejny odcinek sportowej historii stolicy.

Aktualizacja: 26.09.2015 21:52 Publikacja: 24.09.2015 22:05

Tak było rok temu w Maratonie Warszawskim

Tak było rok temu w Maratonie Warszawskim

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Prosty dwubarwny plakat zapowiadający pierwszy Maraton Pokoju w Warszawie, 30 września 1979 roku o godz. 10, start przed Stadionem Dziesięciolecia – to już powód do wielu wspomnień. W podtytule napis: „Trasa 42 km 195 m", w rzeczywistości było to ok. 40,6 km, dzięki czemu zwycięzca Kazimierz Pawlik mógł przez chwilę upajać się wspaniałym jak na owe lata czasem – 2:11.34 godz.

Na plakacie lista organizatorów, na niej, przy mapce trasy dużymi literami nazwa „itd". To była prawda – bieg we współpracy z TVP (i programem Studio 2, czytaj – red. Tomaszem Hopferem) organizował tygodnik studencki prowadzony wówczas przez Józefa Węgrzyna. Piątka dziennikarzy pracowała nad listą zgłoszeń i szukaniem pieniędzy na wsparcie.

Klub-cola i herbavit

Starterem był Zdzisław Krzyszkowiak, orkiestra kolejarzy zagrała hymn państwowy, choć mogła nie zagrać, bo orkiestrze popsuł się autokar. Niespełna 2000 osób ruszyło z okrzykiem „Huraaa!" na ustach. Potem się okazało, że był to wówczas największy masowy bieg w tej części Europy. Może władza słusznie trochę się bała, że z tego biegania mogą się zrodzić jakieś zamieszki, i chciała bieg nieco ukryć na peryferiach stolicy.

Ukryć się jednak nie dało. Red. Hopfer prowadził zawody na stadionie, red. Wojciech Zieliński jeździł meleksem i nagrywał biegnących mikrofonem i kamerą. Na trasie były hot dogi, woda, klub-cola, herbavit i cukier – jakie czasy, takie odżywianie. Grały zespoły jazzu tradycyjnego: Old Timers, Swing Workshop i Gold Washboard.

Plakat przypomina jeszcze jedno – Spółdzielnię Spożywców „Społem", którą reklamowało znane wtedy logo i dopisek: „uczy, radzi, pomaga".

Reklama
Reklama

Budżet tamtego biegu wynosił 1,5 mln ówczesnych złotych, 800 tysięcy poszło na nagrody – 100 obrazów polskich artystów (80 wręczono wedle kolejności na mecie, 20 rozlosowano wśród tych, którzy ukończyli bieg). Wtedy uczestnicy pewnie woleliby zwyczajne premie pieniężne, czasy były niełatwe, ale dziś, gdy przeczytać, czyje dzieła sztuki nabyto dla biegaczy, optyka się zmienia: wśród autorów byli Tadeusz Kantor, Władysław Hasior, Henryk Stażewski i Franciszek Starowieyski.

O frekwencji w stołecznym maratonie wypada napisać, że była i jest zmienna, trochę niezależnie od światowej mody na bieganie. 1861 osób (59 pań) na mecie pierwszego maratonu uważano jednak słusznie za sukces, bo to były czasy, gdy biegacze jeszcze trochę wstydzili się swej pasji.

Maraton numer dwa, w 1980 roku zapamiętano właśnie ze względu na frekwencję – 2289 osób (70 kobiet) na mecie, ten rekord przetrwał 27 lat. Mistrzyni pani Anna Bełtowska ustanowiła wtedy rekord Polski (3:05.14), a wśród dzieciaków, które ukończyły bieg, był 13-letni Grzesio Gajdus (3:50.22 i 1024. miejsce), po 25. latach mistrz 27. Maratonu Warszawskiego i długo rekordzista kraju (2:09.33). W 1981 roku do Warszawy przyjechali przedstawiciele New York City Marathon, by zobaczyć, jak to się robi nad Wisłą.

Maraton Pokoju w stanie wojennym zyskał przymiotnik międzynarodowy i słusznie, bo w konkurencji kobiet wygrała Amerykanka Cindy Wuss. Po raz pierwszy wręczono wtedy medale. Bieg z 1983 roku wystartował już bez zmarłego w grudniu 1982 roku Tomasza Hopfera (starterem została jego córka Monika). Był deszcz, silny wiatr, ostatni dobiegali do mety w czasie ponad 7 godzin. Tyle dobrego, że medale zawieszała uczestnikom m.in. Miss Polonia Lidia Wasiak.

Biegi w latach 80. odbywały się głównie po prawej stronie stolicy, choć w 1984 roku dano maratończykom szansę bliżej centrum Warszawy: pobiegli Puławską, Rosoła, Wisłostradą i także Krakowskim Przedmieściem. Rolę startu i mety odgrywał stadion Legii. Eksperyment nie udał się do końca, po roku znów biegano do Falenicy. Grał zespół Bajm, a red. Włodzimierz Szaranowicz przeprowadził z okazji biegu wywiad z wicemistrzem świata juniorów w boksie Andrzejem Gołotą. Takie czasy, że biegli w maratonie pacjenci Monaru i żołnierze w ramach Mistrzostw Polski LWP. Na błoniach Stadionu Dziesięciolecia można było dostać dobre książki i deficytowe wędliny. Mistrzowie dostali radiomagnetofony Kasprzaka.

Żongler Chomontek

Dekadę Maratonu Pokoju zamknął bieg w 1988 roku, w którym czas mierzyła już profesjonalnie firma SEIKO, nagrodą dla najszybszego mężczyzny był fiat 126p (dla kobiety – telewizor kolorowy), po raz pierwszy trasa miała oficjalny atest PZLA.

Reklama
Reklama

Dwa lata później już czuć było wicher zmian – przed maratonem odbyła się msza odprawiona przez ks. Mirosława Mikulskiego, kapelana polskiego sportu. Później odczytano przesłanie Lecha Wałęsy. Bieg rozpoczął sławny Janusz Chomontek ze wsi Grzmiąca w województwie koszalińskim, pokonał trasę, żonglując piłką. Tadeusz Dziekoński, pierwszy Polak, który ukończył 100 maratonów, pił za metą toast szampanem.

W 1992 roku Maraton Pokoju stał się Maratonem Warszawskim. Atrakcją kolejnej edycji miał być start mistrza Tanzanii Simona Kamungi. Biegł dobrze do 41. kilometra, ale jak napisało „Życie Warszawy" – stracił przytomność i „padł przy Bramie Straceń". Potem Afrykańczycy już nie padali.

W 2000 roku – ten jeden raz zmieniono termin na wiosenny, by elita mogła zdobyć kwalifikacje olimpijskie (nie zdobyła), w kolejnej edycji ukradziono większość medali, więc kto ma, powinien wiedzieć, że to rarytas.

W następnych latach stołecznemu maratonowi zaczęła grozić zapaść, brakowało pieniędzy, ale miłośnicy biegów nie pozwolili na upadek tradycji. Znaleźli się sponsorzy, znalazła się grupa ludzi, którzy nadali biegowi silny kurs na nowoczesność.

Pacemakerzy, programy szkoleniowe i motywacyjne, pakiet startowy, opieka lekarska, logistyka, oprawa, targi, wykłady, coraz mocniejszy związek z akcjami charytatywnymi, nowa trasa – Maraton Warszawski, od dwóch lat z logo PZU w barwach, wciąż odkrywa inne, coraz ciekawsze możliwości uprawiania i promocji biegów masowych.

Kto pamięta o początkach, ten dostrzega, że do startu 8500 tysiąca osób obok Stadionu Narodowego, do rozpoczęcia kolejnego, 37. PZU Maratonu Warszawskiego prowadziła naprawdę długa, czasem wyboista droga. Ale bardzo ciekawa. Dobrze, że ciąg dalszy nastąpi i znów będzie o czym opowiadać.

Lekkoatletyka
Polska w czołówce. 16 medali mistrzostw świata w paralekkoatletyce
Patronat Rzeczpospolitej
17. edycja Biegnij Warszawo rozpoczęła cykl Running Europe Tour 2025
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Drugi złoty medal Faustyny Kotłowskiej
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Debiut marzeń, Bartosz Sienkiewicz ze złotem
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polskie asy dają radę
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama