Wskazał pan trenerów personalnych jako osoby, które ułatwiają amatorom dostęp do dopingu.
Spotkałem się z takimi sytuacjami w siłowniach, rozmawiając z amatorami. Ktoś mi wysłał do oceny listę odżywek, które dostał do stosowania. Spojrzałem i zobaczyłem, że w tym wykazie było 5–6 składników, które są niedozwolone. Mnie to zszokowało, bo nie był to podstawowy środek dopingowy, ale bardziej wyszukane. Niektórych w ogóle nie znałem i szukając informacji, dowiedziałem się, że to są substancje zakazane. Dużo trenerów personalnych wywodzi się ze sportów siłowych. To oni mogą być potencjalnym źródłem takich porad. Jeśli ktoś poprawia swoje wyniki, to robi reklamę trenerowi, który dzięki temu ma więcej klientów.