O krynickich ultramaratonach
Zawsze podziwiałam osoby, które biegały dystanse dłuższe niż 800 m. Kiedyś zdarzało mi się na treningach pokonać 16 km, obecnie przez kontuzję biegam najwyżej 12 km. 100 km to już w ogóle nie mieści mi się w głowie. To jest całkiem inna specyfika, inne nastawienie, inny trening. W tej chwili walczę o to, żeby przebiec godnie 800 m, więc widząc ludzi, którzy kończą dystans 100 km, nie mogę w to uwierzyć. Prawdopodobnie nie dałabym rady tego zrobić. Pozostaje mi ich podziwiać.
O mistrzostwach świata w Dausze
W tym roku moim głównym celem był powrót na bieżnię po kontuzji i poznanie nowego szkoleniowca. Miałam nadzieję, że mimo tylu problemów i zmian uda mi się osiągnąć dobry wynik i polecieć do Kataru. Niestety, coś poszło nie tak. Zawiodła psychika. Nałożyłam na siebie niepotrzebną presję. Jestem zawodniczką, która była w światowej czołówce i chciałam po kontuzji jak najszybciej tam powrócić. Chyba za szybko. Tydzień temu skończyłam sezon startowy. Nawet gdybym uzyskała czas, który mnie kwalifikuje do wyjazdu na mistrzostwa świata – 2.01 – to nie zdecydowałabym się wystartować. Zdaję sobie sprawę, że nie byłabym przygotowana do tego, żeby walczyć o awans do finału. Gdybym odpadła w eliminacjach, straciłabym miesiąc, który poświęcam na regenerację. Mam czas, żeby odpocząć i od października rozpocząć przygotowania do igrzysk w Tokio. Mistrzostwa świata obejrzę, ale nie wiem, czy zobaczę 800 m.
O chorobie i depresji
Tydzień przed Drużynowymi Mistrzostwami Europy zachorowałam na półpaśca. To było w momencie, gdy jechaliśmy na obóz do Wisły. Nie znałam tej choroby. Nie chciałam przerywać treningu, ale kiedy poczytałam, czym to grozi, uznałam, że będzie z tego więcej szkody niż pożytku. Wcześniej, kiedy przez rok nie mogłam trenować z powodu kontuzji, świat mi się zawalił. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, wpadłam w depresję. Myślę, że wielu sportowców dopada to po zakończeniu kariery. Jeżeli odstawiamy coś, co robiliśmy przez całe życie, organizm wariuje. Najlepiej udać się wówczas do psychologa. Sama miałam kilka sesji i polecam. Jeśli ktoś złapie kontuzję i nie może biegać czy jeździć na rowerze, warto porozmawiać z kimś, kto pomoże nam poukładać myśli w głowie.
O planach na przyszłość
W pierwszej kolejności muszę poprawić psychikę. Za chwilę rozpocznę regularną pracę z psychologiem. Już nie mogę się doczekać pierwszego seansu. Mam nadzieję, że to mi bardzo pomoże. Od głowy wszystko się zaczyna.