Ostatni w tabeli po sześciu kolejkach ASCO Śląsk wygrywa z dotychczasowym liderem Atlasem aż 32 punktami. Takiego efektu zwolnienia Andreja Urlepa nie spodziewał się chyba nawet prezes wrocławskiego klubu, który nieoczekiwanie zrezygnował ze współpracy z najbardziej utytułowanym szkoleniowcem (cztery mistrzostwa ze Śląskiem, jedno z Anwilem) w polskiej lidze. Chyba trener nie pracował tak źle, skoro dwa dni po jego odejściu zespół gromi lidera.
Urlep, który po dziesięciu latach posuchy wprowadził naszą męską reprezentację do finałów mistrzostw Europy, ma teraz dużo czasu. Do ME 2009, które będziemy organizować w Polsce, mógłby pracować wyłącznie z kadrą narodową, na czym jeszcze niedawno bardzo zależało prezesowi PZKosz Romanowi Ludwiczukowi. Teraz jednak prezes się zastanawia, czy nie przeprowadzić konkursu.
– Sytuacja jest otwarta – mówi Ludwiczuk. Urlep zrobił swoje, Urlep może odejść?
W efekcie przegranej Atlasu tabela znormalniała – w ścisłej czołówce znaleźli się trzej najpoważniejsi kandydaci do mistrzostwa. Anwil Włocławek nie dał w Świeciu szans Polpakowi, który niedawno pokonał przecież Prokom Trefl. Drużyna trenera Alesa Pipana już osiągnęła poziom gry godny play-off.
Anwilowi dotrzymuje kroku Turów, który twardą obroną w drugiej połowie zapewnił sobie zwycięstwo nad Basketem w Kwidzynie. W drużynie ze Zgorzelca znakomity mecz rozegrał Andres Rodriguez, który miał aż 13 asyst (na 14 całego zespołu), co jest nowym rekordem sezonu. Z jego podań najczęściej korzystał Thomas Kelati, zdobywca 28 punktów.