Orlando Magic z Gortatem podbijają NBA

Orlando Magic pokonali w piątek w Staples Center Los Angeles Lakers 109:103, a w sobotę, też na wyjeździe, Denver Nuggets 106:88.

Aktualizacja: 18.01.2009 17:01 Publikacja: 18.01.2009 10:40

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: AP

Mają najwięcej zwycięstw w NBA (33 i tylko 8 porażek) i zajmują w niej drugie miejsce za liderami Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers (31-7), a przed LA Lakers (31-8).

– Wszystko układa się jak w bajce. Gram w najlepszym zespole, u boku najlepszego koszykarza w NBA i wygrywamy mecz za meczem. Wierzę, że zdobędziemy w tym sezonie mistrzostwo – powiedział „Rz” w Los Angeles Marcin Gortat, który grał przez osiem minut, zdobył dwa punkty i miał jedną zbiórkę. Przeciwko Denver Polak przebywał na parkiecie 11 minut, miał pięć zbiórek, nie trafił dwóch wolnych.

W dziesięć minut po zakończeniu spotkania, które zasmuciło 20-tysięczną publiczność w Staples Center, a zarazem oficjalnie wprowadziło Orlando Magic na szczyty NBA, jedyny Polak w tej lidze siedział uśmiechnięty obok głównego parkietu, mając zawieszony na szyi szalik reprezentacji Polski. – Zawsze wierny tym barwom – pokazał wymownie, budząc powszechną ciekawość przechadzających się w pobliżu łowców autografów. – Nic nie rozumiem z tego, co mówicie, ale najważniejsze dla mnie jest to, że Marcin gra dobrze w koszykówkę – zażartował stojący obok Guy Zucker, agent Gortata, który ostatnio odebrał więcej telefonów propozycjami dla swojego klienta niż kiedykolwiek wcześniej.

Dla Magic to był mecz z gatunku, który w NBA określa się mianem „statement game”. To spotkanie, który decyduje o tym, która drużyna zyskuje miano elitarnej, trafia do grona ścisłych faworytów ligi. To demonstracja prawdziwej siły i wartości zespołu. Magic zdali ten egzamin, pokonując lidera konferencji Zachodniej na jego parkiecie, głównie dzięki znakomitej grze Dwighta Howarda (25 punktów, 20 zbiórek) oraz celnym rzutom z dystansu Jameera Nelsona (28 pkt, 50 proc skuteczności z gry) w kluczowych momentach. Howard tak bezlitośnie ogrywał pod koszem młodego Andrew Bynuma (tylko 3 zbiórki!), że szkoleniowiec Lakers później na konferencji rozłożył bezradnie ręce i stwierdził: „To jest po prostu bez sensu…”

- Cieszymy się, że udało nam się pokonać Lakers po raz drugi w tym sezonie i zarazem udowodnić wielu osobom, że jesteśmy już drużyną zdolną do walki o mistrzostwo NBA. Wielu zawodników pokazało się z dobrej strony. Potwierdziliśmy, że na chwilę obecną mamy już bardzo groźny zespół – powiedział szczęśliwy Gortat, który podczas ostatniej wizyty w tej hali, na początku grudnia (przeciwko Clippers) siedział przez 48 minut na ławce rezerwowych. - Po raz pierwszy grałem w Staples Center i muszę przyznać, że jest to niesamowite przeżycie – wyjść przed taką publicznością i taką drużyną – mówi „Rz” reprezentant Polski. - Na pewno nie było żadnej tremy, straciłem ją we wcześniejszych meczach. Szkoda tylko, że nie zaprezentowałem się lepiej. W sumie zagrałem bezbarwne spotkanie. Szybko złapane trzy faule – uważam zresztą, że niesprawiedliwe – nie pozwoliły mi spędzić na parkiecie więcej czasu. Gortat może żałować, że nie pokazał więcej, bo Lakers są jednym z zespołów, które rozważają ściągnięcie Polaka na przyszły sezon. Niedawno generalny menedżer Mitch Kupchak powiedział „Rz”, że interesuje się Gortatem.

- Cieszę się, że jestem pod obserwacją i wiele osób myśli o mnie pozytywnie. Przez ostatnie 3-4 włożyłem mnóstwo pracy w to, aby trafić do składu. Na dzień dzisiejszy jedno jest pewne – osiągnąłem wielki sukces, przebijając się do rotacji w praktycznie najlepszym zespole NBA i obok najlepszego zawodnika w lidze Dwighta Howarda. Po drodze musiałem okazać się lepszy od dwóch weteranów, którzy grają po jedenaście lat w tej lidze. Uważam, że to jest duże osiągnięcie. Dlatego komentarze niektórych ekspertów w Polsce, że grając po pięć minut w Orlando nic specjalnego nie robię, są dla mnie totalnym śmiechem i świadectwem kompletnego braku znajomości tematu – twierdzi zdecydowanie Gortat, który chętnie przyjechałby do Los Angeles ponownie. Możliwe to będzie ewentualnie dopiero w czerwcu – podczas wielkiego finału NBA.

- To, że przegrali dzisiejszy mecz jeszcze o niczym nie świadczy w kwestii batalii o mistrzostwo. Kto wie, może spotkamy się z nimi w finale? Cieszę się, że byliśmy w stanie ograć tak mocny zespół na wyjeździe – mówi Gortat, a po chwili dodaje: - Do tej pory nie byliśmy szanowani w tej lidze, ale dzięki temu startowaliśmy z lepszej pozycji. Jeżeli niektórzy ciągle nas lekceważą – staramy się to wykorzystać. Z meczu na mecz pokazujemy, że jesteśmy drużyną lepszą od wielu innych. Któregoś dnia w końcu zaczną nas doceniać.

Rzeczywiście, do niedawna eksperci dostrzegali na Wschodzie tylko dwa zespoły – Cleveland Cavaliers oraz aktualnych mistrzów Boston Celtics. Zwłaszcza ci ostatni do pewnego momentu grali niemal bezbłędnie, mając 25 grudnia niesamowity bilans 27-2. Od tego czasu coś się jednak popsuło i przegrali aż siedem z dziesięciu następnych meczów!

- Każdy wiedział, że nie ma takiej możliwości, aby drużyna skończyła sezon zasadniczy z 75 zwycięstwami na koncie i siedmioma porażkami. Każdy zespół musi w końcu się potknąć, stracić rytm. Pozostają tylko dwie niewiadome – kiedy to się stanie i jak szybko drużyna się podniesie? Celtics zaczęli przegrywać i nadal mają kłopoty z odzyskaniem swojego rytmu. My staramy się to wykorzystać, grając naszą koszykówkę – komentuje Polak.

Wszystko wskazuje na to, że Magic będą mieli w lutym dwóch reprezentantów w Meczu Gwiazd – poza Dwightem „Supermanem” Howardem także prezentującego życiową formę playmakera Jameera Nelsona

- Jameer gra w tym sezonie niesamowicie, aczkolwiek są jeszcze elementy, w których może się poprawić. Już w tej chwili jest, moim zdaniem, w czwórce najlepszych rozgrywających w lidze, a uważam, że może być jeszcze lepszy – uważa Gortat. Co dalej? Magic są w połowie drogi do Ziemi Obiecanej, ale jeszcze wiele przeszkód przed nimi. Polak jest optymistą.

- Perspektywy są fantastyczne, bo każde zwycięstwo zbliża nas wszystkich do siebie. Każdy stara się pomóc innym zawodnikom. W każdym meczu staramy się walczyć do końca. Mimo że dzisiaj przegrywaliśmy po pierwszej połowie, podbudowywaliśmy się nawzajem w szatni ciągle wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo. Na pewno nie poddamy się łatwo. Mamy zespół młody, bardzo utalentowany, głodny sukcesów i… niesamowicie dowcipny. Każdego dnia dobrze się bawimy i chcemy osiągnąć jak najwyższe cele – puentuje polski center Orlando Magic. Dobra zabawa i jeszcze lepsza gra w koszykówkę? To zaiste zabójcza kombinacja…

NBA

Mają najwięcej zwycięstw w NBA (33 i tylko 8 porażek) i zajmują w niej drugie miejsce za liderami Konferencji Wschodniej Cleveland Cavaliers (31-7), a przed LA Lakers (31-8).

– Wszystko układa się jak w bajce. Gram w najlepszym zespole, u boku najlepszego koszykarza w NBA i wygrywamy mecz za meczem. Wierzę, że zdobędziemy w tym sezonie mistrzostwo – powiedział „Rz” w Los Angeles Marcin Gortat, który grał przez osiem minut, zdobył dwa punkty i miał jedną zbiórkę. Przeciwko Denver Polak przebywał na parkiecie 11 minut, miał pięć zbiórek, nie trafił dwóch wolnych.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont