Przeciwko Milwaukee Gortat grał najdłużej w dotychczasowej karierze w NBA (68 spotkań). Orlando już wcześniej straciło szanse na drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, więc trener Stan Van Gundy dał w poniedziałek odpocząć przed fazą play-off podstawowemu środkowemu Dwightowi Howardowi. W dodatku kontuzje leczą dwaj kolejni zawodnicy na liście najlepszych strzelców Magic – Rashard Lewis i Hedo Turkoglu, a także J. J. Redick.
W tej sytuacji był to przegląd rezerw zespołu z Florydy. Marcin Gortat trzeci raz w karierze wyszedł do gry w pierwszej piątce. Przebywał na parkiecie aż 42,56 minuty – to jego nowy rekord w NBA (poprzedni: 30 minut przeciwko Utah Jazz). W tym czasie zdobył 10 punktów (4/7 z gry, 2/3 wolnych), miał 18 zbiórek, z czego 11 w obronie (obydwa osiągnięcia to rekordy kariery) i 7 w ataku oraz dwie asysty (wyrównane rekordy kariery), przechwyt, blok, trzy straty i trzy faule.
Polak jako jedyny koszykarz w tym meczu uzyskał double-double, a jego 18 zbiórek to drugie osiągnięcie w lidze w 12 poniedziałkowych meczach. Więcej – 20 zebranych piłek – odnotował tylko Brook Lopez z New Jersey Nets w meczu z Charlotte Bobcats (91:87).
Z tego elementu gry pod tablicami nasz reprezentant może być zadowolony, ale już nie z osiągnięć w ataku. Był czwartym strzelcem drużyny, po Courtneyu Lee (17 pkt), Tonym Battiem (13) i Raferze Alstonie (11). Dziesięć punktów w 43 minuty to niewiele, ale też zespół nie dogrywał piłek do swojego środkowego, który w całym meczu oddał tylko siedem rzutów z gry. W większości akcji ofensywnych Gortat wychodzi na obwód stawiać zasłony partnerom, nie szukając pozycji pod koszem, a nawet jeśli ją znajdzie, koledzy go nie dostrzegają.
Taka taktyka zupełnie nie sprawdziła się w meczu z Milwaukee. Zdziesiątkowany, chaotycznie grający zespół Orlando trafił tylko 31,8 procent rzutów z gry i zaledwie dwie z 18 prób zza linii trzech punktów. – Nie mogliśmy znaleźć nikogo na pozycji do rzutu – mówił po meczu trener Stan Van Gundy. Jego drużyna przegrała trzeci raz z rzędu – za każdym razem z zespołem, który nie awansował do play-off.