Marcin Gortat grał najdłużej w tym sezonie – ponad 23 minuty. W tym czasie zdobył dla Magic cztery punkty (2/4 z gry), miał siedem zbiórek (najwięcej w zespole, obok Matta Barnesa), blok, przechwyt i stratę, ale także sześć fauli.

Polak poprawił tegoroczne statystyki, ale nie może być zadowolony ze swojej gry. Wyjątkowo w tym meczu przebywał dłużej na parkiecie od podstawowego środkowego Orlando Dwighta Howarda, mającego problemy z bolącym barkiem.

Najlepszy zawodnik minionego tygodnia w całej Konferencji Wschodniej zszedł z boiska po szóstym faulu na 3.41 min przed końcem spotkania ze skromnym dorobkiem (8 pkt, 6 zb. w 17 minut), najgorszym od 27 grudnia ub. roku.

Gortat otrzymał szansę gry w decydującym fragmencie meczu, zastępując lidera zespołu przy prowadzeniu Orlando 77:75. Zaraz jednak popełnił piąty faul przy próbie zbiórki w ataku, a po chwili szósty pod własnym koszem i opuścił parkiet na 2.24 min. przed ostatnią syreną.

Grając bez środkowych, koszykarze Magic zdobyli punkty dopiero w ostatnich sekundach meczu, gdy wygrana gospodarzy była przesądzona. Bez porażki w lidze pozostają już tylko Boston (5 zwycięstw), Phoenix i Denver (po 4).