Gortat grał tyle samo, co lider zespołu Dwight Howard, którego zwykle zmienia, gdyż ten już w pierwszej kwarcie miał dwa faule, a na początku drugiej szybko popełnił trzeci. Polak już w pierwszych sekundach swojej gry zablokował Brandona Jenningsa, który próbował wejść pod kosz. To samo rewelacyjnego w tym sezonie rozgrywającego Bucks (Jennings zdobył najwięcej punktów dla swojego zespołu - 20) spotkało w drugiej połowie.

Gortat już do końca spotkania był bardzo aktywny, grał z dużą energią i dobrą skutecznością. Tego dnia był pełnoprawnym członkiem drużyny. W dobrych momentach otrzymywał podania od rozgrywających Jasona Williamsa i Jameera Nelsona i zamieniał je na punkty. Najładniejsza była jego akcja w połowie czwartej kwarty, gdy biegnąc do kontrataku, w tempo otrzymał podanie od Williamsa i zdobył punkty, mimo że był faulowany. Za chwilę wykorzystał jeszcze rzut wolny. Po tej akcji Orlando prowadziło 91:76 i do końca powiększało przewagę. Szkoda, że na początku meczu polski środkowy nie trafił dwóch wolnych, bo poprawiłby swój rekord sezonu (10 pkt w meczu z Oklahoma City z 18 listopada).

Komentatorzy telewizji Sun Sports Florida Matt Guokas i David Steele chwalili Gortata, podkreślając, że jest bardzo aktywny i efektywny, dobrze stawia zasłony i skutecznie broni od linii. Statystyki nie oddają całego wkładu Polaka w grę Magic.

Orlando do przerwy przegrywało 41:49, trafiając tylko jeden z 9 rzutów za trzy punkty. W drugiej połowie gracze z Florydy ustanowili klubowy rekord skuteczności z gry (78,4 procent). Trafili 9 z 12 rzutów za trzy (Williams 5/5). Ich najskuteczniejszym zawodnikiem był Vince Carter - 25 pkt.

Pierwszy mecz w Nowym Roku Magic rozgrywali w nocy z piątku na sobotę - z Minnesota Timberwolves na wyjeździe.