Reklama
Rozwiń

Gortat kontra Duncan: drugie starcie

Mecze San Antonio Spurs z zespołem Marcina Gortata Orlando Magic (w nocy z piątku na sobotę o 2.30, transmisja w Canal+ Sport) oraz Boston Celtics z Cleveland Cavaliers (niedziela, godz. 19, Canal+ Sport 2) to telewizyjne atrakcje weekendu w NBA.

Aktualizacja: 02.04.2010 16:55 Publikacja: 02.04.2010 16:46

Marcin Gortat w ubiegłotygodniowym meczu z Atlanta Hawks

Marcin Gortat w ubiegłotygodniowym meczu z Atlanta Hawks

Foto: AFP

Orlando Magic już zapewnili sobie awans do play-off i wszystko wskazuje, że będzie w nim rozstawione z numerem 2 w Konferencji Wschodniej. San Antonio Spurs zajmują siódme miejsce na Zachodzie, zwycięstwo tej nocy może im zapewnić udział w fazie pucharowej. Czterokrotni mistrzowie NBA z lat nieparzystych (1999, 2003, 2005, 2007) do końca walczyć będą jednak o jak najwyższy numer rozstawienia w play-off.

Ich grę warto oglądać chociażby ze względu na popisy będącego ostatnio w znakomitej formie Argentyńczyka Manu Ginobilego, z powodzeniem zastępującego w roli reżysera gry kontuzjowanego Francuza Tony’ego Parkera. Po serii zwycięstw Spurs mieli niedawno wpadkę, przegrywając (wciąż bez Parkera, a na dodatek i Ginobilego, narzekającego na ból pleców) na wyjeździe z najsłabszymi w lidze New Jersey Nets 84:90.

Dla rywali było to dopiero 10. zwycięstwo w lidze, ale uniknęli w ten sposób niechlubnego wpisu do kronik. Jedyną drużyną z najgorszym dorobkiem w historii NBA pozostaną Philadelphia 76ers (9 zwycięstw - 73 porażki w sezonie 1972/73).

Magic wygrali trzy ostatnie mecze z San Antonio, za każdym razem nie pozwalając rywalom przekroczyć 100 punktów. W tym sezonie obydwa zespoły grają ze sobą drugi raz. 17 marca w Orlando gospodarze rozgromili Spurs aż 110:84 i było to jedno z najlepszych spotkań Marcina Gortata w tym sezonie.

Wobec szybkich fauli i słabszej dyspozycji Howarda (24 minuty - 9 pkt, 7 zbiórek), polski środkowy przebywał na parkiecie 22 minuty, zdobył 7 punktów i miał 10 zbiórek - najwięcej ze wszystkich uczestników meczu. Słynny środkowy San Antonio Tim Duncan nie pograł sobie przy Polaku i Howardzie - w 24 minuty uzyskał tylko 5 pkt i 6 zbiórek i to był jego najsłabszy mecz w sezonie.

Gortat miewa dobre występy, ale w tym sezonie wciąż nie może się doczekać swojego wielkiego meczu. Tylko raz udało mu się uzyskać dwucyfrową zdobycz punktową (10 przeciwko Oklahoma City Thunder, 18 listopada). Nie poprawił też żadnego rekordu kariery w podstawowych statystykach. Gra nieco dłużej niż w całej karierze (średnia w sezonie: 13,1 minut wobec 12,6 w karierze), ale punktów i zbiórek ma nieco mniej (3,4 - 3,6 i 4,1 - 4,2). Za to lepiej blokuje (0,9 - 0,8). Jest na ósmym miejscu w całej lidze, jeśli chodzi wskaźnik średniej liczby bloków na 48 minut gry (3,27).

Może przełomowe spotkanie Gortata zdarzy się już wkrótce, gdyż Howard, którego zmiennikiem jest Polak, ma już 15 przewinień technicznych. Otrzymanie szesnastego oznacza automatyczne odsunięcie od jednego meczu, co dawałoby Gortatowi szansę na występ w pierwszej piątce, więcej minut na parkiecie i możliwość wykazania pełni swoich możliwości. W poprzednim sezonie nasz środkowy trzykrotnie rozpoczynał mecz w wyjściowym składzie i były to jedne z jego najlepszych spotkań w NBA.

W niedzielę wielkanocną obejrzymy rywalizację czołowych zespołów Konferencji Wschodniej. Spotykają się zajmujący czwarte miejsce w tabeli Boston Celtics (47-27) z liderami Cleveland Cavaliers (59-16). Gdyby ta kolejność się zachowała, zespoły te mogą trafić na siebie w drugiej rundzie play-off.

W Bostonie Celtics, którzy stracili niedawno trzecią lokatę na rzecz Atlanta Hawks, wcale nie są faworytami. Cleveland ma najlepszy bilans w całej lidze, kroczy od wygranej do wygranej, a ostanie zmiany kadrowe jeszcze wzmocniły zespół, który nawet nie odczuwa braku kontuzjowanego Shaquille’a O’Neala. Pozyskanie Antawna Jamisona w wymianie tuż przed zamknięciu w lutym okna transferowego jeszcze wzmocniło Cavaliers.

Wrócił też do zespołu oddany w tej właśnie wymianie, a grający w Cleveland od początku kariery, litewski środkowy Zydrunas Ilgauskas. 34-letni weteran za mniejszy kontrakt woli grać na starych śmieciach niż adaptować się w nowym zespole. [ramka]• San Antonio Spurs - Orlando Magic (noc z piątku na sobotę, 2.30, Canal+ Sport)

• Boston Celtics - Cleveland Cavaliers (niedziela, 19.00, Canal+ Sport 2)[/ramka]

Orlando Magic już zapewnili sobie awans do play-off i wszystko wskazuje, że będzie w nim rozstawione z numerem 2 w Konferencji Wschodniej. San Antonio Spurs zajmują siódme miejsce na Zachodzie, zwycięstwo tej nocy może im zapewnić udział w fazie pucharowej. Czterokrotni mistrzowie NBA z lat nieparzystych (1999, 2003, 2005, 2007) do końca walczyć będą jednak o jak najwyższy numer rozstawienia w play-off.

Ich grę warto oglądać chociażby ze względu na popisy będącego ostatnio w znakomitej formie Argentyńczyka Manu Ginobilego, z powodzeniem zastępującego w roli reżysera gry kontuzjowanego Francuza Tony’ego Parkera. Po serii zwycięstw Spurs mieli niedawno wpadkę, przegrywając (wciąż bez Parkera, a na dodatek i Ginobilego, narzekającego na ból pleców) na wyjeździe z najsłabszymi w lidze New Jersey Nets 84:90.

Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku