W derbach Trójmiasta w Gdyni były emocje, na które początkowo wcale się nie zanosiło.
Koszykarze Asseco Prokomu rozpoczęli znakomicie, w pierwszej kwarcie prowadzili już 16 punktami, ale w drugiej stracili koncentrację i rytm gry.
Trefl bez kontuzjowanego środkowego Sauliusa Kuzminskasa, który oglądał spotkanie z trybun, oraz rozgrywającego Giorgi Cincadzego sprawnie odrabiał straty dzięki waleczności na całym parkiecie, zbiórkom w ataku (aż 17 w meczu) i skuteczności z dystansu.
Po trzypunktowym rzucie Iwo Kitzingera zespół z Sopotu wyszedł nawet na prowadzenie 55:52 w 27. minucie. Czas wzięty przez trenera Tomasa Pacesasa podziałał mobilizująco na jego zespół. Do końca trzeciej kwarty Asseco Prokom zdobył 16 punktów, tracąc tylko dwa. W czwartej kwarcie mistrzowie Polski kontrolowali mecz.
Pewnie nie mieliby problemów, gdyby lepiej zagrał Qyntel Woods. Najlepszy zawodnik ekstraklasy rozpoczął jednak od sześciu niecelnych rzutów z gry, a pierwsze punkty uzyskał 2,16 min przed końcem spotkania.