Reklama
Rozwiń
Reklama

Michaił Prochorow wysoko ceni swój klub

Rosyjski oligarcha planuje sprzedać część udziałów w drużynie NBA Brooklyn Nets. Jednak chętnych nie widać. Mniejszościowy pakiet akcji za 3 miliardy dolarów nikogo nie interesuje.

Publikacja: 05.04.2015 12:27

Michaił Prochorow wysoko ceni swój klub

Foto: AFP

Wiele wskazuje na to, że Silvio Berlusconi wkrótce sprzeda AC Milan biznesmenowi z Hongkongu. Klub z Sochaux, przez całą swoją historię związany z firmą Peugeot, niebawem trafi w ręce Chińczyków. Ale zmiany właścicieli to ostatnio domena nie tylko zespołów piłkarskich.

Michaił Prochorow to jedyny Rosjanin mogący pochwalić się własnym klubem w NBA. Posiada 80 procent akcji Brooklyn Nets, a także 45 procent akcji hali Barclays Center, w której na co dzień występuje drużyna. Jednak kryzys na rosyjskim rynku dał się we znaki także oligarsze.

Kilka tygodni temu "Forbes" poinformował, że Prochorow szuka oszczędności, więc chce sprzedać swoje udziały w Brooklyn Nets. Jednak nie było wiadomo, o jakiej kwocie mowa i o jakim procencie udziałów. Teraz światło dzienne ujrzało już więcej szczegółów. Patrząc na warunki jaki proponuje miliarder można przypuszczać, że na potencjalnego nowego inwestora poczeka mniej więcej tyle, ile piłkarska reprezentacja San Marino na zwycięstwo w mistrzostwach świata.

Prochorow chciałby zostawić sobie 51 procent akcji, by mieć ostatnie i ostateczne zdanie w najważniejszych sprawach dotyczących klubu. Zatem nabywca otrzymałby 29 procent wszystkich akcji. Do tego Rosjanin proponuje udziały w hali, których początkowo nie chciał się pozbywać. A to wszystko za... 3 miliardy dolarów. Dla porównania Steve Ballmer zapłacił za większościowy pakiet w Los Angeles Clippers miliard dolarów.

Jednak różnica między klubami z Los Angeles i Brooklynu jest znacząca. Clippers przynosi zyski. Władze Nets już zapomniały, czym dodatni bilans. W ubiegłym sezonie klub stracił blisko 100 milionów dolarów. "Forbes" szacuje, że w tym będzie to 50 milionów. Prochorow zapewne oczekuje od nowego wspólnika (o ile można użyć takiego słowa), że przez pierwsze lata będzie przede wszystkim pompował pieniądze do dziurawej kasy. Ale niestety na spłacenie wszystkich zobowiązań (które w większości powstały przez niebotyczne pensje zawodników) potrzeba już nie lat, a dekad.

Reklama
Reklama

Druga sprawa to Barclays Center, która także na siebie nie zarabia. Prawdopodobnie nie pomoże nawet fakt, że wkrótce swoje mecze zaczną rozgrywać na niej hokeiści New York Islanders. Prochorow i drugi właściciel hali, Bruce Ratner, dokładają do niej rocznie 25 milionów dolarów.

Pozostaje pytanie, dlaczego Michaił Prochorow postawił tak zaporowe warunki? Trudno sobie wyobrazić, że naprawdę wierzy w znalezienie kogoś na tyle naiwnego, kto przyjmie jego ofertę. Może po prostu chciał sprawić, by jego klub stał się bardziej medialny, przyciągnął uwagę ewentualnych inwestorów. A gdy już ktoś wyrazi zainteresowani, obniży cenę do bardziej realnych rozmiarów.

Jest także druga, chyba bardziej prawdopodobna możliwość. Oligarcha znudzony czekaniem na kogoś, kto spełni jego oczekiwania, odda za pół darmo swoje akcje Bruce'owi Ratnerowi.

NBA
Koszykówka
Poker, mafia i gwiazdy NBA. Skandal, który może zatrząść imperium
Koszykówka
NBA reaguje na skandal hazardowy. Kibice zastanawiają się, czy liga jest uczciwa?
Koszykówka
Wróciła NBA. Czy to ostatni sezon LeBrona Jamesa
Koszykówka
NBA rusza po Europę. Nowe rozgrywki na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Koszykówka
Turecki mur był nie do przebicia, Polacy odpadają z EuroBasketu
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama