Eurobasket: Koszykarzy początek marzeń

Eurobasket. Polacy rozpoczęli turniej od dwóch zwycięstw. W niedzielę pokonali Rosję. Dzisiaj zagrają z pełną gwiazd reprezentacją Francji.

Aktualizacja: 06.09.2015 21:49 Publikacja: 06.09.2015 20:42

Marcin Gortat w dwóch pierwszych meczach nie grał tak dobrze, jak można było się spodziewać

Marcin Gortat w dwóch pierwszych meczach nie grał tak dobrze, jak można było się spodziewać

Foto: PAP/EPA

Rosja po przegranej w pierwszym meczu z Izraelem grała przeciw Polsce z nożem na gardle i to było widać.

Rosjanie walczyli o każdą piłkę, dominowali na tablicach i utrzymywali wyrównany wynik, mimo że momentami gra wyraźnie im się nie kleiła, gubili piłkę, wyrzucali ją w aut. Za to bez respektu wchodzili pod kosz, nie przejmując się Marcinem Gortatem.

W pierwszej połowie w ataku Gortat nie błyszczał, a w obronie bywał bezradny. Na szczęście po przerwie mocno wziął się do roboty – skończyły się łatwe wejścia pod kosz Rosjan. Polski atak nakręcał Adam Waczyński – do przerwy miał na koncie 15 pkt. Po przerwie, kiedy nieco zgasł, rozkręcił się Mateusz Ponitka.

Polacy cały czas utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie i wydawało się, że mają mecz pod kontrolą. Niepotrzebnym faulem zafundowali sobie jednak dreszczowiec: w ostatniej sekundzie, po celowo przestrzelonym rzucie wolnym, Rosjanie zebrali piłkę i Siemion Antonow rzucał, by doprowadzić do dogrywki. Nie trafił.

Dzień wcześniej zwycięstwo z Bośniakami też rodziło się w bólach. Szybko się okazało, że choć rywale grają bez swoich gwiazd, to łatwo nie będzie. Żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć znaczącej przewagi, aż do końca drugiej kwarty, kiedy Polacy przyspieszyli i schodzili na przerwę z 10-punktowym prowadzeniem.

Kiedy w trzeciej ich przewaga wzrosła do 17 pkt, mecz wydawał się rozstrzygnięty. Ale Bośniacy, nieustannie motywowani przez trenera Dusko Ivanovicia, który szalał przy linii bocznej, poprawili obronę i zaczęli trafiać w ataku. Uwierzyli, że mecz nie jest stracony i odrabiali straty. Wchodzący z ławki Amerykanin Alex Renfroe siał duży zamęt w naszych szeregach.

W samej końcówce Bośniacy mieli szansę, by doprowadzić do remisu, ale za trzy punkty nie trafił Marko Sutalo. Szczęście jest, przynajmniej na razie, po naszej stronie.

Dwa mecze i dwa zwycięstwa. Jeżeli chodzi o wynik, lepiej być nie mogło, czego nie da się powiedzieć o grze.

Na razie Gortat nie dominuje pod koszem, niewidoczny w pierwszym meczu był też nasz drugi podkoszowy Damian Kulig. W spotkaniu z Rosją chciał się przełamać, ale mu nie szło – nie trafiał, gubił piłkę, przegrywał walkę na tablicach. Oby tylko do końca nie stracił wiary w siebie, bo umiejętności ma spore.

Slaughter rozgrywa bardzo spokojnie, może aż za spokojnie. W pojedynku amerykańskich naturalizowanych rozgrywających w meczu z Bośnią (Renfroe zaczął mecz na ławce) bardziej widowiskowy był gracz rywali, ale też obaj byli w innej sytuacji: Bośniacy potrzebowali szaleństwa, biało-czerwoni rozwagi, którą Slaughter im dał.

Najrówniej w obu meczach grał Waczyński (cztery trójki przeciw Rosji w pierwszej połowie, ważne punkty w kluczowych momentach), a najbardziej efektownie prezentował się Ponitka, jak zwykle pewny siebie, bez tremy, mimo 22 lat. W meczu z Bośniakami w magiczny sposób dobił piłkę po niecelnym rzucie Slaughtera, przeciw Rosji dwukrotnie ośmieszył obronę rywali, wjeżdżając pod kosz i pakując piłkę z góry. Przyszłość należy do niego, a może to już teraz?

Swoje dodają rezerwowi, Aaron Cel miał udane wejście w pierwszym meczu, Przemysław Karnowski w drugim. Drużyna uczy się na błędach, po sobotniej nerwówce w niedzielę mniej było strat, lepsza egzekucja rzutów wolnych, mniej przestojów.

W sumie widać plan w grze Polaków, mało jest nieprzemyślanych akcji i prostych błędów. Jest potencjał, zdaje się, że jeszcze nie do końca wykorzystany.

Dziś o 21.00 Polacy zagrają z Francją i dopiero to będzie prawdziwa weryfikacja ich umiejętności. Tony Parker, Nicolas Batum, Boris Diaw, Rudy Gobert – to kwartet z NBA. Uzupełniający pierwszą piątkę Nando De Colo też ma za sobą występy w najlepszej lidze świata. A przecież jest jeszcze Evan Fournier, kolejny przedstawiciel NBA, gracz Orlando Magic. Nie zagra podkoszowy Alexis Ajinca (też z NBA), ale jaki to problem: Gortat będzie miał godnych rywali – Rudy Gobert i Joffrey Lauvergne to młodzi, bardzo perspektywiczni zawodnicy, obaj, a jakże, z NBA (odpowiednio Utah Jazz i Denver Nuggets).

Trener Vincent Collet ma wyłącznie kłopoty bogactwa. Nic dziwnego, że Francuzi, którzy bronią tytułu, znowu są głównymi faworytami do złota, w tym momencie to taki europejski dream team.

W pierwszym meczu męczyli się jednak z Finlandią – wygrali dopiero po dogrywce (z Bośnią grali wczoraj po zamknięciu tego wydania gazety). W Monpellier hala będzie wypełniona po brzegi francuskimi kibicami, co dla Polaków będzie nowością, takiej frekwencji jeszcze tu nie mieli, ich dotychczasowe występy nie ściągały tłumów.

We wtorek Polacy mają dzień przerwy. W środę zagrają z Izraelem, a w czwartek ostatni mecz grupowy z Finlandią. Po dwóch zwycięstwach, które już osiągnęli, mają duże szanse na awans do 1/8 finału.

Polska – Bośnia i Hercegowina 68-64 (16-18, 24-12, 18-23, 10-11)

Najwięcej punktów: dla Polski – Waczyński 15, Ponitka 13, Gortat 10, A.J. Slaughter 10.

Dla Bośni i Hercegowiny – Stipanović 20.

Polska – Rosja 82-79 (19-22, 23-18, 18-16, 22-23)

Polska – Rosja 82-79 (19-22, 23-18, 18-16, 22-23)

Najwięcej punktów: dla Polski – Waczyński 23, Gortat 18, Ponitka 10.

Dla Rosji – Zubkow 21.

Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay