Jego historia wyczerpuje wszelkie znamiona hollywoodzkiej opowieści o karierze od pucybuta do milionera. Podziemski to bowiem pozornie prowincjusz z Wisconsin. Może wyższy od wielu rówieśników, ale z 195 cm na koszykarskich boiskach wydawał się skazany na przeciętność. A jednak właśnie on stał się jedną z rewelacji ostatnich tygodni.
Najcenniejszy klub NBA, Golden State Warriors – jest wart ponad 7 mld dol., w tym roku wydał na graczy rekordowe 185 mln – aby pozyskać Podziemskiego, najpierw pozbył się jednego z liderów wartego 140 mln dol., a później poświęcił na Polaka swój najwyższy numer draftu.
Wybrał go Mike Dunleavy junior, który ledwie sześć dni wcześniej został generalnym menedżerem Warriors. Zastąpił twórcę ich potęgi Boba Myersa. Wcześniej jako zawodnik spędził w NBA 15 lat. Teraz ma odmłodzić kadrę i znacząco zmniejszyć wydatki – najlepiej o 50–60 mln dol.
Czytaj więcej
Brandin Podziemski został wybrany w drafcie NBA przez Golden State Warriors i oznajmił, że chce zagrać dla reprezentacji Polski. O nowej nadziei kadry opowiada "Rz" Ryan Madry, asystent na uczelni Santa Clara, który z bliska obserwował jego rozwój.
Dunleavy był w latach 2011– 2013 rezerwowym Milwaukee Bucks. Podziemski nie widział jednak nigdy swojego późniejszego dobroczyńcy na parkiecie, choć pochodzi z pobliskich przedmieść Greenfield, typowej sypialni klasy średniej na brzegu jeziora Michigan. Nie widział, bo nie interesował się wówczas koszykówką.