Drużyna, prowadzona przez Igora Milicicia, nie była uważana za jednego z faworytów turnieju. Wielu było takich, którzy wątpili, czy zdoła wyjść z grupy D, mając za rywali Czechy, Serbię, Finlandię, Izrael i Holandię. Cztery pierwsze drużyny mają w składach koszykarzy grających w lidze NBA albo z bogatym doświadczeniem na poziomie Euroligi.
W polskiej drużynie takich gwiazd brakuje. Jeremy Sochan przygotowuje się z San Antonio Spurs do pierwszego sezonu w najlepszej lidze świata i został na treningach w USA. Mateusz Ponitka jeszcze niedawno był kapitanem Zenita St. Petersburg, ale po ataku Rosji na Ukrainę rozwiązał umowę i przez kilka miesięcy był bez klubu. Nic dziwnego, że teraz podpisał trzymiesięczną umowę z przeciętnym włoskim klubem Pallacanestro Reggiana, ale po EuroBaskecie na pewno zgłoszą się po niego chętni.
Transmisja meczu Polska–Słowenia w TVP Sport o 20.15
Jakby tego było mało, nowy selekcjoner, próbując odmłodzić kadrę, przegrał eliminacje do mistrzostw świata. To zepchnęło Polskę w europejskiej hierarchii jeszcze niżej i teraz trzeba grać w preeliminacjach do kolejnego EuroBasketu. Humoru długo nie poprawiały też sparingi, które zaczęły się od sromotnej porażki z reprezentacją Ukrainy 60:88. Okazało się jednak, że Milicić miał plan, którego się trzymał, i teraz zbiera tego efekty. Postawił na zespołowość w ataku i każdemu zawodnikowi przydzielił taką rolę, którą jest w stanie unieść.
Ponitkę zrobił kapitanem i rozgrywającym, i twardo się tego trzymał. Takie próby podejmował już poprzedni selekcjoner Mike Taylor, ale dopiero teraz widać, jak wiele zyskuje na tym kadra. Selekcjoner nie bał się też przyznać do błędnych decyzji. W drużynie brakowało graczy z doświadczeniem, więc sięgnął z powrotem po Aarona Cela i AJ Slaughtera. Pierwszy pomaga w obronie, a drugi zdobywa ważne punkty.