W sobotę w hali w Libercu, gdzie Turów rozgrywa pucharowe spotkania, cyrkowymi akcjami popisywali się koszykarze słynnego Harlem Globtrotters. We wtorek sześciotysięczna widownia, w tym blisko 4 tysiące kibiców ze Zgorzelca, oglądało przede wszystkim twardą walkę w obronie.

Turów wygrał dzięki dobrej grze zawodników podkoszowych (26 zbiórek, w tym 11 na atakowanej tablicy, 17 pkt Dragisy Drobnjaka), precyzyjnemu rozgrywaniu piłki przez Andresa Rodrigueza (8 asyst). No i dlatego, że ma w składzie Davida Logana. Amerykanin, tak jak Rodriguez, ani na chwilę nie zszedł z parkietu i zdobywał punkty w decydujących momentach. Najpierw trafił za trzy w ostatniej sekundzie trzeciej kwarty, a w czwartej zdobył 10 ze swoich 22 punktów, dając zespołowi prowadzenie 64:50 w 33. minucie. Rywale jednak nie rezygnowali i po serii niedokładnych akcji Turowa zmniejszyli straty w końcówce do dwóch punktów (68:66). Przez ponad minutę żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktu. W ostatniej akcji meczu, na sekundę przed końcem spotkania do dogrywki mógł doprowadzić Blake Schilb - dobijał spod samego kosza, ale piłka wykręciła się z obręczy.

Awansując do 1/8 finału Turów na razie wyrównał osiągnięcie Prokomu Trefla Sopot, który na tym etapie zakończył rozgrywki Pucharu ULEB w sezonie 2003/2004.

„Jestem zadowolony z wyniku i awansu, ale nie z ostatnich czterech minut, w których pozwoliliśmy rywalom na zbliżenie się. Stąd nerwowa końcówka. Dziękuję też publiczności za wspaniały doping", podsumował trener Turowa Saso Filipovskiego.

„Jestem dumny ze swojego zespołu, który przez długie minuty meczu pokazywał dobrą koszykówkę. W końcówce zabrakło nam szczęścia, co nie umniejsza sukcesu Turowa”, powiedział trener Nymburka Muli Katzurin. Jest on jednym z kandydatów do objęcia funkcji trenera reprezentacji Polski, ale po meczu nie chciał odpowiadać na pytania w tej kwestii.