"Nie jest gotowy, by występować na parkietach NBA. Zawieszam pana Arenasa na czas nieokreślony. Nie będzie otrzymywał wynagrodzenia. Kara biegnie od tej chwili, aż do czasu zakończenia dochodzenia prowadzonego przez NBA" - głosi oświadczenie Sterna.
Gracz został zawieszony w związku ze sprawą, która wybuchła tuż przed świętami. Koszykarz przyniósł trzy sztuki broni do szatni, aby - jak tłumaczył - nie dostała się w domu w ręce jego dzieci. 21 grudnia wyjął je z szafki i według doniesień amerykańskich mediów, chcąc nastraszyć kolegę Javrisa Crittentona, kazał mu wybierać jeden z egzemplarzy. Ten czując się zagrożony... miał odpowiedzieć, że ma swoją i sięgnął po broń.
Arenas nie komentował informacji medialnych, a sytuację nazwał "niezbyt mądrym pomysłem, aby zrobić kawał koledze z drużyny" i przeprosił za... zamieszanie. Nie był to jedyny incydent z jego udziałem. Przed wtorkowym meczem z Philadelphia 76ers zawodnik po raz kolejny zachował się kontrowersyjnie w szatni - ułożył dłonie tak, jakby trzymał pistolet, i śmiejąc się zaczął "strzelać" do kolegów.
Klub z Waszyngtonu w oficjalnym stanowisku w pełni zaakceptował decyzję Sterna o zawieszeniu Arenasa.