Dotychczas obydwa zespoły spotykały się ze sobą trzykrotnie. 20 listopada w hali Boston Garden wygrało Orlando 83:77, w Boże Narodzenie na Florydzie lepsi byli Celtics 86:77, a 28 stycznia również w Orlando gospodarze wygrali 96:94.
Magic i Celtics to dzisiaj drugi i trzeci zespół Konferencji Wschodniej. Jeszcze niedawno to drużyna z Bostonu, mistrz NBA z 2008 roku, była wiceliderem, ale ostatnio częściej przegrywa, niż wygrywa. W odróżnieniu od Orlando, które przed piątkowym meczem z Washington Wizards miało osiem zwycięstw w ostatnich dziewięciu spotkaniach.
Rywalizacja w play-off może być problemem dla Boston Celtics, którzy w meczach z zespołami z pierwszej czwórki na Wschodzie mają w tym sezonie niekorzystny dorobek: z czwartymi w tabeli Atlanta Hawks przegrali wszystkie cztery spotkania, z Orlando mają bilans 1-2, tylko z liderem Cleveland Cavaliers wygrali jedyne rozegrane dotychczas mecze.
Kibice Marcina Gortata oczekują w niedzielę kolejnego dobrego występu jedynego Polaka w NBA, który z ostatniego spotkania przeciwko Boston ma jak najlepsze wspomnienia.
28 stycznia w Amway Arena w Orlando Gortat mocno przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu 96:94. Grał aż 27 minut (dłużej w tym sezonie wystąpił tylko w spotkaniu przeciwko Cleveland) – zdobył 6 pkt, miał 8 zbiórek i 3 bloki. Był zmiennikiem Dwighta Howarda na pozycji środkowego, ale także w decydujących momentach meczu grał obok niego jako silny skrzydłowy. W czwartej kwarcie dwie wieże Orlando zdominowały pole podkoszowe. Po celnym rzucie Polaka z półdystansu od tablicy odrabiający straty Magic wyszli na pierwsze w spotkaniu prowadzenie (85:84) i wygrali spotkanie po emocjonującej końcówce.