Polpharma Starogard Gdański i Polonia Warszawa nie przestają zadziwiać. Kilka miesięcy temu walczyły o utrzymanie się w lidze, teraz zagrażają faworytom. Polpharma łatwo wygrała u siebie z Kotwicą i jako jedyny zespół w ekstraklasie po stronie strat ma tylko dwie porażki.
Polonia po niesamowitym dreszczowcu pokonała po dwóch dogrywkach Energę Czarnych Słupsk. Stołeczny zespół pozostaje niepokonany w hali na Obozowej od 26 stycznia (porażka z Turowem).
Dziewiąte z rzędu zwycięstwo na własnym parkiecie przyszło jednak z olbrzymim trudem i w szczęśliwych okolicznościach. Czarni powinni ten mecz wygrać, prowadzili po przerwie już dziesięcioma punktami, a jeszcze na 40 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry – pięcioma.
Koszykarze ze stolicy mieli prawo czuć się zmęczeni po wyczerpującym zwycięskim meczu z mistrzem Polski Prokomem w Sopocie. Widać było, że brakuje im skuteczności, szczególnie w trzeciej kwarcie. W decydujących momentach potrafili się jednak zmobilizować.
Do pierwszej dogrywki doprowadzili Tommy Adams (rzut za trzy) i w ostatniej sekundzie Przemysław Frasunkiewicz (jego rzut rywal zablokował nieprzepisowo, po odbiciu piłki od tablicy, więc punkty zostały zaliczone). Do drugiej – Adams, dobijając niecelny rzut Ansleya. – Dziś mieliśmy sporo szczęścia, ale podobno sprzyja ono lepszym – mówił po meczu trener Polonii Wojciech Kamiński.