Weekend Gwiazd NBA

Najlepsi koszykarze świata, setki reporterów oraz różnej maści "celebrities" zjechali do Phoenix, gdzie odbył się Weekend Gwiazd ligi NBA.

Publikacja: 15.02.2009 15:43

Dwight Howard w budce telefonicznej

Dwight Howard w budce telefonicznej

Foto: AFP

Największe święto sportowej rozrywki w Stanach Zjednoczonych przyniosło pojednanie Kobe Bryanta z Shaquillem O’Nealem oraz wielki triumf malutkiego Nate’a Robinsona.

Już na tydzień przed rozpoczęciem All Star Weekend wszystkie hotele w promieniu trzech mil od US Airways Center miały komplet rezerwacji. Oznacza to, że nawet w apogeum finansowego kryzysu w Ameryce, zapotrzebowanie na dobrą zabawę i koszykówkę na najwyższym poziomie nie maleje. Największe gwiazdy zjechały do Arizony po to, aby trochę odpocząć od stresu związanego z sezonu zasadniczym, pobawić się w swoim towarzystwie na licznych, prywatnych imprezach, a przy okazji dać kibicom pierwszorzędną rozrywkę.

Wyjątkowo długi, bo trwający od czwartku weekend rozpoczął się od pojednania zwaśnionych przez lata byłych partnerów z Los Angeles Lakers, który w niedzielnym Meczu Gwiazd mieli zagrać ze sobą po raz pierwszy od pamiętnego rozstania w 2004 roku. Niedawno w ogóle ze sobą nie rozmawiali, a teraz ściskali się niczym starzy kumple. – Nigdy nie mieliśmy żadnego konfliktu. To był tylko zabieg marketingowy – wyznał zdumionym dziennikarzom O’Neal.

W spotkaniu Debiutanci – Drugoroczniacy konkurs strzelecki urządzili sobie Kevin Durant i Michael Beasley, znający się od lat. Obaj w dzieciństwie grali wspólnie na tych samych podwórkach w stanie Maryland. Durant był nie do zatrzymania. Zdobył 46 punktów - najwięcej w historii tych spotkań. – Potraktowałem ten mecz jak każdy inny – stwierdził skromnie 20-letni zawodnik typowany na przyszłą supergwiazdę NBA.

W konkursie rzutów z dystansu Jason Kapono liczył na trzeci triumf z rzędu i wyrównanie rekordu Craiga Hodgesa, wspaniałego snajpera Chicago Bulls z pierwszej polowy lat 90-tych. Nie wytrzymał jednak ciśnienia i tytuł zdobył niedoceniany Daequan Cook. – Co on tutaj robi? Nie powinien w ogóle brać udziału w tym konkursie. Znam zdecydowanie lepszych strzelców od niego – narzekał wcześniej komentator TNT Kenny Smith. Po godzinie musiał wszystko odwołać. Inna sprawa, że konkurs stał na mizernym poziomie. Wystarczy napisać, że w ścisłym finale rywal Cooka Rashard Lewis spudłował jedenaście rzutów z rzędu! W konkurencji zręcznościowej Tony Parker pogubił się zupełnie i przegrał z kretesem z Derrickiem Rose’em.

Gwoździem programu sobotniego wieczoru w US Airways Center był oczywiście konkurs wsadów. Kibice i dziennikarze oczekiwali niezapomnianego spektaklu, bo naprzeciw siebie stanęli zwycięzcy z ostatnich lat, a zarazem skrajnie odmienni koszykarze: Nate Robinson i Dwight Howard. Przypominało to starcie Dawida z Goliatem – wyglądający (w świecie NBA) na liliputa Robinson kontra jeden z najwyższych i najsilniej zbudowanych zawodników na świecie w osobie Howarda. Apetyty były więc ogromne, ale konkurs w sumie trochę rozczarował. Mimo wszystko nie zabrakło momentów, które zapamiętamy na długo. Obrońca tytułu udowodnił talent aktorski najpierw biegnąc w przebraniu Supermana do budki telefonicznej, a następnie pakując piłkę do kosza zawieszonego na wyższej (11 stóp) wysokości niż normalnie. To jednak nie zapewniło mu zwycięstwa. W decydującej, najbardziej efektownej ewolucji ubrany na zielono od stop do głów Robinson zanim wsadził piłkę do kosza... przeskoczył nad Howardem. – Zapytałem go o to, gdy spotkaliśmy się przypadkowo w windzie. Odpowiedział, że nie ma problemu. Myślałem, że żartuje – mówił później mierzący zaledwie 170 centymetrów Robinson. - To był wspaniały gest z jego strony.

Na rozgrywającego New York Knicks głosowało 52 procent kibiców, podczas gdy kolega klubowy Marcina Gortata otrzymał 48 proc. poparcia. W ten sposób "Superman" został zdetronizowany. – Spokojnie, w tym wszystkim chodzi tylko o to, aby kibice dobrze się bawili – mówił uśmiechając się od ucha do ucha Howard. Niepisana tradycja konkursów wsadów jest taka, że "mali" zawsze maja przewagę w głosowaniu nad "dużymi", co przed laty dało tytuł m.in. niezapomnianemu Spudowi Webbowi.

Sam Mecz Gwiazd odbył się w niedzielę w nocy czasu polskiego. Relację przedstawimy we wtorek.

Największe święto sportowej rozrywki w Stanach Zjednoczonych przyniosło pojednanie Kobe Bryanta z Shaquillem O’Nealem oraz wielki triumf malutkiego Nate’a Robinsona.

Już na tydzień przed rozpoczęciem All Star Weekend wszystkie hotele w promieniu trzech mil od US Airways Center miały komplet rezerwacji. Oznacza to, że nawet w apogeum finansowego kryzysu w Ameryce, zapotrzebowanie na dobrą zabawę i koszykówkę na najwyższym poziomie nie maleje. Największe gwiazdy zjechały do Arizony po to, aby trochę odpocząć od stresu związanego z sezonu zasadniczym, pobawić się w swoim towarzystwie na licznych, prywatnych imprezach, a przy okazji dać kibicom pierwszorzędną rozrywkę.

Pozostało 84% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?