To przeciwko temu zespołowi Marcin Gortat (na zdjęciu) rozegrał najlepszy mecz w poprzednim sezonie – zdobył wówczas 12 punktów, miał 11 zbiórek oraz 2 asysty. W tym sezonie w trzech dotychczasowych spotkaniach tych drużyn Magic wygrali 106: 81, 105: 90 i 89: 80. Nie mogło być inaczej, skoro Wizards mają najgorszy bilans w lidze, a Orlando należy do ścisłej czołówki, ustępując tylko Los Angeles Lakers, Cleveland Cavaliers i Boston Celtics.
Na 20 spotkań przed zakończeniem fazy zasadniczej Magic mieli 46 zwycięstw i tylko 16 porażek, wciąż zachowując szanse nawet na pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej. Drużyna trenera Stana Van Gundy’ego w lutym miała kryzys, gdy kontuzji barku, wykluczającej go z gry do końca sezonu, doznał pierwszy rozgrywający Jameer Nelson. Potrafiła go jednak przezwyciężyć, co potwierdził wygrany na wyjeździe mecz z aktualnym mistrzem Boston Celtics.
Marcin Gortat ma swój udział w tych sukcesach, a jego rola w zespole jest coraz ważniejsza. Ten sezon to dla polskiego środkowego być albo nie być w najbogatszej lidze świata, gdyż właśnie kończy mu się dwuletni kontrakt z klubem z Florydy. Jego gra pozwala jednak spokojnie patrzeć w przyszłość.
Nie zawsze było tak różowo. Na początku sezonu 25-letni Polak grał sporadycznie, często przesiadując całe mecze na ławce rezerwowych. Z 22 pierwszych spotkań Orlando zagrał tylko w sześciu. Wszystko odmieniło się 13 grudnia w Phoenix, gdy kontuzji doznał lider zespołu i najlepszy środkowy ligi Dwight Howard. Zastępujący go Gortat w 13 minut zdobył 8 punktów i miał 6 zbiórek. W dwóch kolejnych wyjazdowych meczach z Utah Jazz i Golden State Warriors nasz reprezentant wychodził nawet w pierwszej piątce, ustanawiając w tym drugim spotkaniu swoje rekordy w NBA: 16 punktów (przy 13 rzutach z gry) i... 13 zbiórek.
Potem Howard wrócił do zespołu, ale od meczu w Phoenix Gortat zagrał już w 37 z 40 spotkań. W tym sezonie w 11 minut zdobywa średnio 3,1 pkt i ma 3,9 zbiórki. W poprzednim w 6,8 minuty uzyskiwał 3 pkt i 2,7 zbiórki. Przekonał do siebie trenera Stana Van Gundy’ego do tego stopnia, że w niedawnym meczu z aktualnymi mistrzami NBA Boston Celtics wystąpił w nowej roli: już nie tylko jako zmiennik Howarda, ale silny skrzydłowy grający obok niego. Zdobył 6 pkt, miał 5 zbiórek, a w okresie gdy przebywał na parkiecie, Magic zdobyli 13 punktów więcej niż rywale.