Nasz człowiek na Evereście

Na finał NBA z udziałem Polaka czekaliśmy ponad 60 lat i może równie długo poczekamy na następny. Marcin Gortat zapracował na szansę, która trafia się raz w życiu

Aktualizacja: 04.06.2009 02:17 Publikacja: 04.06.2009 02:07

Marcin Gortat i Kobe Bryant w walce o piłkę podczas meczu sezonu zasadniczego

Marcin Gortat i Kobe Bryant w walce o piłkę podczas meczu sezonu zasadniczego

Foto: AFP

To było lato 1989 roku. Żelazna kurtyna opadała, Portland Trail Blazers walczyli z Detroit Pistons, a polska telewizja pokazywała to z odtworzenia. To były pierwsze finałowe mecze, które mogliśmy u nas oglądać. Wystarczyło kilka następnych lat, by amerykańska koszykówka zawodowa z reglamentowanego towaru stała się w Polsce jednym z najpopularniejszych sportów i telewizyjnym przebojem. Mecze Phoenix Suns z Chicago Bulls w niezapomnianych finałach 1993 roku biły rekordy oglądalności, na osiedlowych i szkolnych boiskach pełno było Jordanów, Barkleyów, Pippenów.

[srodtytul]Na pożegnanie Orlando[/srodtytul]

Kto mógł wtedy przypuszczać, że kiedyś w finale będzie Polak, choćby tylko jako rezerwowy, jak dziś Marcin Gortat w Orlando? Gdy w 2002 roku Cezary Trybański z rezerwowego w Pruszkowie stał się nieoczekiwanie pierwszym Polakiem w NBA i zarazem (to nie zmieniło się po dziś dzień) najbogatszym koszykarzem w naszym kraju, emocjonowaliśmy się tym, że w Memphis Grizzlies wchodził na dwie ostatnie sekundy, aby stanąć obok Shaquille’a O’Neala.

[wyimek]Finał zaczyna się w Los Angeles, transmisja o 3 w nocy z czwartku na piątek w Canal+ Sport[/wyimek]

Teraz Polak zagra o koszykarskie mistrzostwo świata, w serii meczów, które są Everestem tego sportu. I co ważniejsze, nie będzie jedynie ozdobnikiem, nazwiskiem w protokole meczowym, ale jednym z najważniejszych zmienników w głodnej sukcesu drużynie Magic.

Prawdopodobnie przypadnie mu w udziale zadanie powstrzymywania Hiszpana Pau Gasola, jednego z najwybitniejszych Europejczyków, jacy kiedykolwiek grali za oceanem. I prawdopodobnie tymi meczami Gortat pożegna się z Orlando. Chce więcej zarabiać i spełniać ważniejszą rolę w zespole. Jeśli Oklahoma City Thunder zdecydują się zapłacić mu 30 milionów dolarów za pięć lat gry, pewnie taką ofertę przyjmie. Wtedy jednak nie zagra przez najbliższe dwa lata nie tylko w finale, ale w ogóle w play-offs.

Dla Magic, klubu z ledwie 20-letnią historią, to będzie dopiero drugi finał. W pierwszym, w 1995 roku, zostali zmieceni z parkietu przez Houston Rockets, przegrali 0:4. Teraz każdy wygrany mecz będzie sukcesem, od którego mogą odbić się jeszcze wyżej. To jest dla nich, tak jak dla Gortata, bajkowy sezon. W play-off zespół z Florydy był pogromcą faworytów, wyeliminował broniących tytułu Boston Celtics i najlepszy zespół sezonu zasadniczego Cleveland Cavaliers, ze słynnym LeBronem Jamesem i najlepszym trenerem ligi Mike’em Brownem. Dwight Howard, nazywany Supermanem, został najlepszym obrońcą ligi. Rashard Lewis i Hedo Turkoglu to wybitni specjaliści w rzutach za trzy punkty.

W sezonie zasadniczym Magic dwukrotnie (106:103 na wyjeździe i 109:103 u siebie) pokonali LA Lakers. Mają teraz przewagę psychologiczną, ale tak jak w poprzednich rundach play-off nie są faworytami. Przed rywalizacją z Cleveland każdy z dziesięciu ekspertów stacji ESPN stawiał na wygraną Cavaliers. Teraz jeden z nich się wyłamał: Henry Abbott przewiduje wygraną Orlando w finale 4-2. Pozostali są za Lakersami, dla których to będzie już 30. finał. Prezydent Barack Obama też stawia na nich: – Wygrają Lakers w sześciu meczach.

W Los Angeles wierzą, że wyciągnęli wnioski z przegranej rywalizacji z Boston Celtics w ubiegłym roku i są w stanie wywalczyć mistrzostwo. Ich lider Kobe Bryant nigdy nie był bardziej zdeterminowany, aby zdobyć pierścień – pierwszy bez Shaquille’a O’Neala u boku. Bryant pokazał w tegorocznym play-off, że dojrzał do roli prawdziwego lidera drużyny. Gdy większość jego kolegów grała poniżej oczekiwań albo na wręcz zawstydzającym poziomie – tak było w co drugim spotkaniu z Utah Jazz i Houston Rockets – MVP ubiegłego sezonu, zacisnął zęby i na własnych barkach przeciągnął zespół przez największe wertepy.

[srodtytul]Hollywood czeka[/srodtytul]

Gdyby nie Bryant, Lakers prawdopodobnie nie graliby nawet w finale konferencji. Zapaść niektórych koszykarzy była trudna do wytłumaczenia.

Dopiero w dwóch ostatnich spotkaniach finału Konferencji Zachodniej zespół odrodził się na dobre i eksperci przewidują, że gdy tę samą mobilizację Lakers pokażą w meczach z Magic, rywale nie będą mieli szans. Tytuł wróci do Los Angeles pierwszy raz od 2002 roku.

Główne zadanie dla Lakers to zatrzymanie dwóch superstrzelców Lewisa i Turkoglu na obwodzie, oraz Dwighta Howarda pod koszem. – Nigdy nie widziałem go grającego na wyższym poziomie, przynajmniej w ataku – mówi o Howardzie trener Magic Stan van Gundy. W decydującym o awansie do finału meczu numer sześć z Cleveland Cavaliers Howard zdobył 40 punktów.

– To prawdziwa bestia, musimy ją ujarzmić – mówi Brian Shaw, asystent trenera Lakers. – Nasi wysocy gracze będą dla nich problemem – uważa Jackson, który do walki z Howardem może posłać Gasola i Bynuma. W Los Angeles szampany się mrożą, Hollywood oczekuje mistrzowskiej parady, nikt nie dopuszcza myśli, że coś może pójść nie tak. Ale takich właśnie rywali Magic lubią najbardziej.

[ramka]Program finału: pierwsze dwa mecze w Los Angeles 4 i 7 czerwca, następne w Orlando 9 i 11. A potem, jeśli będzie trzeba, piąte spotkanie w Orlando 14 i dwa kolejne w Los Angeles 16 i 18 czerwca. [/ramka]

[ramka][b]Marcin Gortat dla „Rzeczpospolitej” [/b]

Nigdy sobie nie wyobrażałem, że zagram w finale, i to na dodatek w finale NBA. Na pewno jest mi bardzo miło. Mam nadzieję, że wygramy. Jestem gotowy. Wiele osób mówi mi, że być może będę grał więcej, bo Lakers spróbują zmusić Dwighta Howarda, by popełniał jak najwięcej przewinień. Nie będzie to pierwszy przypadek, że zespół przeciwny stara się wpędzić Dwighta w takie problemy. Mamy opracowaną taktykę również na wariant, gdy Howarda nie będzie na parkiecie. Każdy z nas zna swoją rolę. Myślę, że narzucimy nasz styl gry, będziemy prezentować naszą koszykówkę. Trener przygotował kilka nowych zagrywek, które pokażemy w czwartek. Mieliśmy cztery dni wolnego przed meczem. Po raz pierwszy dostaliśmy tak dużo czasu, tak więc na pewno jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. W całej serii będę bronił przeciwko każdemu z wysokich graczy Lakers. Gdy pojawię się na parkiecie, na pewno przejmę krycie Pau Gasola. To będzie należało do mnie, na sto procent. Mam w play-off wysoką skuteczność rzutów, ponieważ większość akcji kończę wsadami. Dostaję od kolegów podania na czyste pozycje. Przede wszystkim cieszę się, że gram trochę więcej. Play-offy pokazały, że jestem zawodnikiem, na którego można liczyć. Wierzę, że przyniesie to efekt podczas wakacji – przy podpisywaniu nowego kontraktu.

Jaka będzie nasza strategia na dwa mecze w Los Angeles rozpoczynające finał? Chcemy wygrać obydwa. A później dwa w domu i każdy z nas uda się na wakacje z pierścieniami. [/ramka]

To było lato 1989 roku. Żelazna kurtyna opadała, Portland Trail Blazers walczyli z Detroit Pistons, a polska telewizja pokazywała to z odtworzenia. To były pierwsze finałowe mecze, które mogliśmy u nas oglądać. Wystarczyło kilka następnych lat, by amerykańska koszykówka zawodowa z reglamentowanego towaru stała się w Polsce jednym z najpopularniejszych sportów i telewizyjnym przebojem. Mecze Phoenix Suns z Chicago Bulls w niezapomnianych finałach 1993 roku biły rekordy oglądalności, na osiedlowych i szkolnych boiskach pełno było Jordanów, Barkleyów, Pippenów.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście