Na pierwsze w historii klubu z Florydy zwycięstwo w finale NBA koszykarze trenera Stana Van Gundy'ego w pełni zasłużyli. Prowadzili przez większość meczu, w tym całą drugą połowę, w końcówce wytrzymali presję rywali,którzy w pewnym momencie zdołali doprowadzić do remisu. Magic byli skuteczniejsi i grali bardziej zespołowo, w całym spotkaniu trafili 62,5procent rzutów z gry (40/64), co jest rekordem finału - Lakers 51,3(40/78), mieli 23 asysty - rywale 16 oraz 29 zbiórek, podczas gdy LA 27.
Siłą Orlando była tym razem wysoka dyspozycja wszystkich podstawowych graczy. Dwight Howard i Rashard Lewis zdobyli po 21 punktów, Rafer Alston20, a Hedo Turkogklu i rezerwowy Mickael Pietrus po 18, co dla tego drugiego jest rekordem kariery w play-off. Howard miał ponadto 14 zbióreki 2 bloki, Lewis - 5 zbiórek i 5 asyst, Alston - 4 asysty, Turkoglu 6zbiórek i 7 asyst, Pietrus - 3 przechwyty.W zespole Lakers tradycyjnie najskuteczniejsi byli Kobe Bryant (31 pkt, 3zb., 8 asyst, ale także 4 straty) i Pau Gasol (23 pkt, 2 bloki, ale tylko 3 zbiórki). Tym razem nie mieli oni jednak wystarczającego wsparcia u pozostałych kolegów. Zwłaszcza, że Bryant, dobrze pilnowany przez Courtneya Lee, rozegrał słabszy mecz: trafił tylko 11 z 25 rzutów z gry, 5z 10 wolnych, miał 4 straty, w tym te w kluczowych ostatnich sekundach meczu.
Marcin Gortat, jedyny Polak w NBA, tym razem wniósł najmniejszy wkład w zwycięstwo spośród zawodników Orlando, którzy pojawili się na parkiecie. W swoim 99. meczu w lidze grał 4 minuty i 42 sekundy, przy jedynej próbie rzutu został pod koszem zablokowany przez Lamara Odoma, popełnił faul na Gasolu i sam w obronie wymusił przewinienie Luke'a Waltona. Najważniejsze jest jednak historyczne zwycięstwo Magic w finale, przedłużające serię o co najmniej dwa spotkania.
Wtorkowy mecz w hali Amway Arena rozgrywano w okrągłą rocznicę ostatniego finałowego spotkania rozegranego przez zespół z Florydy przed własną publicznością. 9 czerwca 1995 roku Magic przegrali drugi mecz z Houston Rockets, potem dwa na wyjeździe i na kolejny finał u siebie czekali 14lat.
Po dwóch niedawnych porażkach w Los Angeles Orlando miało już bilans 0-6 w meczach finałowych. Gorszy w całej lidze mają tylko Baltimore Bullets,którzy swego czasu schodzili z parkietu pokonani w 9 kolejnych spotkaniach o najwyższą stawkę.