30-letni skrzydłowy jeszcze w czwartek rano zaakceptował ofertę Portland Trail Blazers, po czym w ciągu 24 godzin zmienił zdanie i postanowił przenieść się do Toronto Raptors.
Jeszcze w czwartek wydawało się, że Blazers wreszcie dostali zawodnika, na którym najbardziej im zależało. Takiego, który pomoże im włączyć się do walki o miejsce w elicie Konferencji Zachodniej, a tym samym - o mistrzostwo NBA. Hedo Turkoglu, najlepszy zawodnik Orlando Magic w ostatnich play-offs z finałami włącznie, zjadł kolację z trenerem Natem McMillianem i powiedział działaczom klubu z Portland, że przyjmie ich propozycje. Dzień później z samego rana zadzwonił mówiąc, że zaczyna zastanawiać się na nowo. Kilka godzin później temat był - jak to ujął obrazowo dziennik "Oregonian" - "martwy". Co się stało? Czy Turkoglu zmienił zdanie tylko dlatego, że Blazers płacili 50 milionów za 5 lat gry, a Raptors zgodzili się dać 53 mln? Czy zniechęciły go wypowiedzi Rudy'ego Fernandeza, ktory zaczął publicznie narzekać, że szefowie Blazers niepotrzebnie sprowadzają mu konkurenta, a on w tej sytuacji może się obrócić na pięcie i wrócić do Europy? Jedna z osób biorących udział w bezpośrednich negocjacjach stwierdziła twardo: "Hedo złamał słowo". ESPN podaje jednak możliwą przyczynę - Turkoglu uległ namowom... małżonki, która wolała przenieść się do Toronto, czyli miasta zamieszkałego przez dużą mniejszość turecką. Stamtąd ma znacznie bliżej do ojczyzny niż z położonego na północnym Zachodzie Stanów Zjednoczonych, chłodnego i pochmurnego Portland.
Dla Blazers nagła zmiana nastawienia jednego z najbardziej unikalnych graczy w NBA - wysokiego skrzydłowego, obdarzonego znakomitym rzutem z dystansu, a także potrafiącym rozgrywać piłkę - jest ciosem nie do zrekompensowania. Takiego gracza już na rynku nie znajdą. W obecnej sytuacji próbują więc wcielić w życie plan B, prowadząc rozmowy z 34-letni playmakerem Philadelphia 76-ers oraz wysokim Davidem Lee z New York Knicks. "Los Angeles Times" spekuluje, że mogą także złożyć ofertę wszechstronnemu skrzydłowemu Lakers Lamarowi Odomowi. Raptors z kolei po pozyskaniu nowej gwiazdy dysponują ciekawym tercetem Chris Bosh-Turkoglu-Jose Calderon i zapewne po roku przerwy znów wrócą do play-offs. Pewne stało się rownież, że w tej sytuacji nie podpiszą nowej umowy z Shawnem Marionem.
Największymi przegranymi są oczywiście Magic, którzy za transfer Vince'a Cartera zapłacili odejściem jednego ze swoich kluczowych graczy, a pewnie stracą także Marcina Gortata. Generalny menedżer Otis Smith dał do zrozumienia mówiąc "Ponad 5 milionów dolarów rocznie za rezerwowego centra to za dużo", że nie przebiją oferty Dallas Mavericks i pozwolą Polakowi odejść.