Spóźniona pogoń i porażka Orlando

W pierwszym finałowym meczu Konferencji Wschodniej koszykarze Magic przegrali u siebie z Boston Celtics 88:92.

Publikacja: 17.05.2010 04:08

Spóźniona pogoń i porażka Orlando

Foto: AFP

To ich pierwsza porażka po gładkich 4-0 z Charlotte Bobcats i Atlanta Hawks w dwóch pierwszych rundach play-off i 14 kolejnych zwycięstwach w lidze.

Gracze Orlando wyróżniający się w NBA pod względem skuteczności rzutów za trzy punkty, tym razem bardzo rzadko trafiali z dystansu (do przerwy 0/9, w całym meczu 5/22 wobec 6/14 Celtics).

Nie wytrzymali psychicznie stawki meczu, sparaliżowała ich obrona Celtics. W czwartej kwarcie, wygranej 30:18, wreszcie uspokoili nerwy i pokazali charakter, ale desperacka pogoń okazała się spóźniona.

Na tle słabo grającego lidera zespołu Dwighta Howarda (13 pkt, 12 zbiórek, 5 bloków w 40 minut, ale tylko 3/10 za dwa punkty) z dobrej strony pokazał się zmieniający go Marcin Gortat. Polak w 14 minut zdobył 6 punktów (drugi dorobek wśród rezerwowych Magic), miał 5 zbiórek i asystę. Gdy przebywał na parkiecie Orlando zdobyło 8 punktów więcej od Bostonu. To najwyższy dodatni wskaźnik w zespole.

Mecz rozpoczął się nie po myśli drużyny gospodarzy. Dwa niecelne rzuty Vince’a Cartera, a pod drugim koszem punkty Paula Pierca z dystansu i Kedricka Perkinsa z ponowienia, po tym jak Dwight Howard zablokował Raya Allena, dały graczom Celtics prowadzenie 5:0, które dodało im pewności siebie.

Przy wyniku 9:5 dla gości żadna ze stron w kolejnych akcjach nie potrafiła zdobyć punktu. Pierwsi przełamali się zawodnicy Bostonu i zaczęli powiększać przewagę. Niepewne rzuty nerwowo grających zawodników Orlando, szczególnie Jameera Nelsona, nie mogły poprawić wyniku.

Zawodnicy trenera Stana Van Gundy’ego byli za mało skoncetrowanych albo zbyt zdenerwowani, tak czy inaczej - mało dokładni. Piłka po ich rzutach wielokrotnie wykręcała się z kosza. Zdarzały się też niecelne podania (18 strat). Po 10 minutach gry Boston prowadził 20:10, a pierwszą kwartę wygrał 22:14.

Na początku drugiej było już 29:14 po trójce z rogu rozgrywającego kolejne dobre spotkanie weterana Rasheeda Wallace’a. Przy takim wyniku wszedł na boisko Marcin Gortat. Za chwilę Polak przechwycił bezpańską piłkę po nieudanej akcji rywali i długim podaniem podał do Cartera, który zdobył punkty z kontrataku. Były to pierwsze punkty Orlando w kwarcie. W dwóch kolejnych akcjach Gortat zdobywał punkty spod kosza - najpierw po zbiórce w ataku i dobitce, potem po dwójkowej akcji z Nelsonem. Gdy po kolejnym podaniu rozgrywającego Orlando polski środkowy trzeci raz trafił do kosza, było już tylko 35:28 dla rywali. Nasz reprezentant zbierał owacje na stojąco od publiczności w hali Amway Arena.

Dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że wchodząc na boisko, odmienił grę Orlando. W obronie był przeszkodą dla rywali, w ataku grał ze stuprocentową skutecznością. Tuż przed przerwą tak przeszkadzał Kedrickowi Perkinsowi, że środkowy Celtics popełnił stratę.

Gdy na początku trzeciej kwarty Jameer Nelson dwukrotnie trafił za trzy punkty (pierwsze celne rzuty Orlando z dystansu) i przewaga gości zmalała do 43:40, wydawało się, że Magic przejmują kontrolę nad meczem. Był to jednak tylko krótki okres dobrej gry miejscowych. Na 2.08 minuty przed końcem trzeciej kwarty było aż 67:47 dla spokojniej i pewniej grających rywali.

Gortat wszedł na parkiet przy stanie 68:51, gdy jego zespół zaczął odrabiać straty. Na początku czwartej kwarty grał nawet obok Howarda, jako silny skrzydłowy. W drugiej połowie Polak miał dwie zbiórki w obronie.

W czwartej kwarcie koszykarze Orlando, już bez obciążeń psychicznych, rzucili się do odrabiania strat. Akcje najlepszych strzelców zespołu Cartera (23 pkt) i Nelsona (20), wspieranych przez J.J. Redicka pozwoliły zmniejszyć straty do trzech (88:85 na 26 sek. przed końcem) i dwóch punktów (88:90 na 8 sekund przed syreną). Wynik dwoma celnymi wolnymi ustalił Ray Allen, najlepszy strzelec meczu.

Poza nim najwięcej punktów dla Celtics zdobyli Paul Pierce - 22 i Rasheed Wallace - 13.

[i]Drugi mecz we wtorek w Orlando. [/i]

[ramka][b]Finał Konferencji Zachodniej (do 4 zwycięstw):[/b] • Orlando Magic - Boston Celtics 88:92 (14:22, 18:19, 26:33, 18:30). [b]Stan rywalizacji 0-1.[/b][/ramka]

NBA
Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji