Rzeczpospolita: Poprzedni prezes Marek Zawadka twierdzi, że przejął pan władzę w wyniku puczu, i nie uznaje wyników ostatnich, przyśpieszonych wyborów...
Marek Krajewski: Padały różne określenia. Pucz też był, słyszałem również o rewolucji. Zjazd odbył się jednak zgodnie z prawem, frekwencja była największa od lat, Ministerstwo Sportu i Turystyki przysłało swoich przedstawicieli. Wiem, że trudno pogodzić się z porażką, kiedy przegrywa się na wszystkich frontach, ale takie są fakty. Ludzie uwierzyli w obiecanki, że będzie jeszcze lepiej. Ale przejrzeli na oczy, o czym najlepiej świadczą wyniki wyborów. Tych, którzy dwa lata temu doszli do władzy, nikt już nie chciał.
Długi jednak zostały.
I to duże, wyzwanie jest więc znacznie większe niż kiedyś, gdy obejmowałem tę funkcję. Oczywiście będziemy je spłacać.
Były medale ME ze złotym ?w mikście włącznie. W Rio Nadieżda Zięba i Robert Mateusiak byli blisko olimpijskiego podium. Dziś o takich wynikach możemy tylko marzyć. Kadrowicze nie mieli od sierpnia, gdzie trenować, nie było lotek, trenerów. Będzie lepiej?