Odpowiedzi jeszcze nie ma, bo pierwsza część rywalizacji prawie nigdy nie decyduje o tym, kto na Polach Elizejskich staje na podium. Wszyscy czekają na Pireneje (początek górskich etapów w czwartek, wspinaczka na legendarną przełęcz Tourmalet w sobotę) i potem na Alpy.
Ineos – grupa kierowana po dawnemu przez sir Davida Brailsforda, której właścicielem jest teraz chemiczny magnat z Wielkiej Brytanii Jim Ratcliffe – ma dwóch liderów. Jednym z nich jest broniący ubiegłorocznego zwycięstwa Brytyjczyk Geraint Thomas, a drugim Kolumbijczyk Egan Bernal. Na razie żaden z nich w tym wyścigu nie błysnął, ale też nie poniósł strat. Thomas jest drugi (ze stratą minuty i 16 sekund do lidera, Francuza Juliana Alaphilippe'a), a Bernal trzeci (jego strata jest tylko o cztery sekundy większa).
Z naszego punktu widzenia ważne jest też to, co podkreślają obserwatorzy wyścigu: ani Thomas, ani Bernal nie wygra Touru bez pomocy Michała Kwiatkowskiego. Francuska gazeta „L'Equipe" już dwa razy wspomniała, że Kwiatkowski umie wszystko, nawet zmienić łańcuch w rowerze Thomasa, gdy ten ma kraksę.
Z jednej strony to satysfakcja, ale z drugiej trochę żal, że jedyny obok Rafała Majki polski kolarz światowej klasy, pogodził się z rolą pomocnika – świetnie płatną, cenioną przez partnerów i fachowców, ale jednak niewdzięczną. Wybitny znawca kolarstwa i Touru, komentator Eurosportu Krzysztof Wyrzykowski, już dawno sugerował Kwiatkowskiemu, by jako były mistrz świata wywalczył dla siebie bardziej eksponowaną rolę, może nie w Tour de France, bo te góry są dla niego trochę za wysokie, ale przynajmniej w innych wyścigach, w nagrodę za wierną służbę.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku brytyjski medialny koncern Sky wycofywał się z kolarstwa, można było sądzić, że chętnych do wyłożenia porównywalnych pieniędzy nie będzie. Tym bardziej że z wizerunkowego punktu widzenia po podejrzeniach wobec pierwszego gwiazdora Sky sir Bradleya Wigginsa i dopingowej wpadce czterokrotnego zwycięzcy Touru Chrisa Froome'a (nie jedzie w tym roku, gdyż miał wypadek na treningu) z obietnic Brailsforda, że odmieni kolarstwo i uczyni je sportem dopingowo czystym, nic nie zostało.