19-letni Schlierenzauer jest wciąż niepokonany w lotach. Kiedy w lutym ubiegłego roku wygrał mistrzostwa świata w Oberstdorfie, debiutując na mamuciej skoczni, okrzyknięto go fenomenem. Później zwyciężył jeszcze w Planicy, a w miniony weekend ugruntował swoją sławę niepokonanego lotniarza, dwukrotnie wygrywając na mamucie Kulm.
Sobotni konkurs był fascynujący. Daleki skok (207,5 m) Simona Ammanna w pierwszej serii dawał mu prowadzenie i wydawało się, że tego dnia nie będzie na niego silnych. Nie poddał się tylko Schlierenzauer. Jego lot na 215,5 m był dłuższy niż rekordowe osiągnięcie Svena Hannawalda (214 m) sprzed sześciu lat.
Austriak na oczach kilkudziesięciu tysięcy rodaków cudem ustał ten skok, a później przyznał, że ból nóg przy lądowaniu był nie do zniesienia. Ammann nie wytrzymał tego ciosu. Skoczył o 20 m bliżej i zajął drugie miejsce.
Niedzielny konkurs rozgrywany był już pod dyktando Schlierenzauera, który oddał dwa najdłuższe skoki (203,5 i 202 m) i wygrał z Finem Harrim Ollim. Lider PŚ Ammann tym razem był trzeci, a Norweg Anders Jacobsen czwarty, podobnie jak dzień wcześniej. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni Wolfgang Loitzl nie wykorzystał tego, że skacze u siebie w domu (w sobotę był 7., w niedzielę 10.).
W najbliższy piątek i sobotę skoczkowie spotkają się w Zakopanem. Adam Małysz trenuje w Lahti pod okiem Hannu Lepistoe, a pozostali z Łukaszem Kruczkiem pod Giewontem.