Majdić - kot o siedmiu życiach

Justyna Kowalczyk wygrała w Trondheim wszystkie lotne premie biegu na 30 km, ale Petra Majdić po wspaniałym pościgu była pierwsza na mecie. Słowenka zaczyna ostatni tydzień Pucharu Świata z 91 punktami przewagi nad Polką. W środę sprint w Sztokholmie - o ile pogoda pozwoli

Aktualizacja: 15.03.2009 17:20 Publikacja: 15.03.2009 16:11

Petra Majdić

Petra Majdić

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To było gdzieś w połowie sezonu, tak przynajmniej zapamiętał to Aleksander Wierietielny. Petra Majdić i Justyna Kowalczyk powiedziały sobie: jak tak dalej pójdzie, możemy wyprzedzić je wszystkie. Finki, Norweżki, Szwedki. - Petra będzie im uciekać w sprintach, Justyna na dystansach. Każdy dba o siebie, ale wspieramy się. Sukcesy Petry świętujemy jak nasze - mówi trener Polki.

Wyjeżdżając w niedzielę z Trondheim do Sztokholmu wiedziały już, że się udało. Może nawet bardziej niż przypuszczały. Majdić ma zapewnioną małą Kryształową Kulę za sprinty. Kowalczyk nikt nie odbierze kuli za wygranie klasyfikacji dystansów: w sobotę powiększyła przewagę nad Aino Kaisą Saarinen do 312 pkt, a zostały tylko trzy biegi długie. I przed wielkim finałem w Szwecji - sprint w Sztokholmie, trzy starty w Falun - w walce o Puchar Świata liczą się właściwie już tylko one dwie.

Może im przeszkodzić Saarinen, ale szanse ma raczej teoretyczne. Finka traci do Majdić 202 punkty, do Kowalczyk 111, a bieg w Trondheim był jej porażką. Walczyła jak w amoku, tak zapamiętale, że podczas pierwszej zmiany nart wpadła w panikę, nie mogąc odnaleźć swojego stanowiska. Szarpała, długo prowadziła, próbowała wygrywać lotne premie, ale gdy zbliżały się do bramek ustawionych na trasie, biegnąca cały czas w czołówce Polka przyspieszała, wymijała Saarinen bez problemu i zgarniała po 15 punktów za zwycięstwo, powiększając przewagę w PŚ. Przed trzecią premią Saarinen już nie było wśród najlepszych. Przeszarżowała, opadła z sił, skończyła bieg na 9. miejscu. A Kowalczyk trzeci raz pobiegła po swoje, mijając Kristin Stoermer Steirę i Therese Johaug.

Trzecia premia była ustawiona niecałe sześć kilometrów przed końcem. Gdy polska mistrzyni przejeżdżała przez bramkę, wydawało się, że wygrać cały bieg może tylko ona. A na mecie będzie na nią czekało również pierwsze miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. Miała już 45 punktów za lotne premie, a Majdić tylko 5 pkt (za jedno trzecie miejsce) i po szarży na początku biegu Słowenka zostawała coraz bardziej z tyłu. W pewnym momencie była już ponad pół minuty za prowadzącą grupą, pilnowała Saarinen, żeby przynajmniej jej nie stracić z oczu.

Wszystko zmieniło się po ostatniej zmianie nart. Przy szybko zmieniającej się temperaturze serwismeni Słowenki okazali się najbardziej przewidujący. Majdić zaczęła pędzić na zjazdach, odrabiać straty. Ona nigdy nie przyjmuje do wiadomości, że może być po wszystkim. Jest jak kot o siedmiu życiach. Już po finale Tour de Ski, na początku roku, wydawało się, że nie będzie w stanie dalej dotrzymywać kroku Finkom. Potem podczas mistrzostw świata w Libercu powaliła ją choroba. Jeszcze niedawno podczas Pucharu Świata w Lahti sił wystarczyło jej tylko na sprint, na 10 kilometrów ledwo dobiegła do mety. Ale za każdym razem wracała, wygrywała kolejne sprinty, często walcząc o swoje na łokcie. I przepchała się na prowadzenie w PŚ, a sobotni bieg był dla niej jak krótki film z całego sezonu. Kilka kryzysów, a na końcu, po zmianie nart, wielki powrót i pierwsze w karierze pucharowe zwycięstwo w biegu innym niż sprint.

Akurat wtedy, gdy go najbardziej potrzebowała. Wyprzedziła Kowalczyk i na metę wpadła sama, z przewagą ponad 11 sekund. Polka musiała do końca walczyć o drugie miejsce, jeszcze przed ostatnią prostą była czwarta, zablokowana przez rywalki na zakręcie. Wygrała finisz z Japonką Masako Ishidą (dopiero drugie podium dla Japonii w historii PŚ), dzięki premiom zebrała 125 pkt w biegu, o 20 więcej niż Majdić, ale teraz psychologiczna przewaga jest po stronie Słowenki.

Do końca sezonu zostały cztery biegi. W środę sprint w Sztokholmie, a od piątku do niedzieli trzy biegi w Falun: krótki prolog, potem bieg łączony, i w końcu pościgowy. W tym ostatnim zawodniczki będą ruszać na trasę z taką przewagą, jaką wypracowały łącznie w trzech poprzednich biegach, zbierając w nich również bonusowe sekundy (np. zwyciężczyni środowego sprintu dostanie 60 sekund przewagi, druga zawodniczka 56, itd.). Za zwycięstwa w poszczególnych biegach będzie przyznawane nie 100, a 50 pkt, bo największa nagroda będzie czekała na końcu: 200 pkt dla pierwszej na mecie biegu na dochodzenie, 160 dla drugiej, 120 dla trzeciej, itd. Szanse Kowalczyk i Majdić wydają się równe. I bez względu na to, która z nich wygra, Kryształowa Kula trafi w dobre ręce.

[ramka][b]Mówi trener Aleksander Wierietielny[/b]

Justyna pobiegła na medal, to my, ja i serwismeni, przegraliśmy ten bieg. Majdić po zmianie nart zaczęła uciekać, zwłaszcza na zjazdach. Nie wiem, co Słoweńcy wymyślili, czy to była kwestia lepszego wyboru nart, czy parafin, ale ostatnie zjazdy zabrały Justynie zwycięstwo. Po biegu czuła niedosyt, bo tyle wysiłku, a tylko 20 punktów udało się odrobić. Petra pokazała w tym biegu, że potrafi wiele, jej siła to nie tylko sprinty. Bieg był piękny, lotne finisze są mordercze dla zawodniczek, ale znakomicie podgrzały emocje. Wokół trasy rozłożył się norweski piknik, było bardzo przyjemnie.

W niedzielę rano wyruszyliśmy do Sztokholmu. Sprint tutaj jest specyficzny: krótki i płaski, ale nie wiadomo, czy w ogóle się odbędzie. W Sztokholmie jest ciepło i organizatorzy się zastanawiają, czy nie przenieść wyścigów do Falun, gdzie mieliśmy startować dopiero od piątku. Jeśli chodzi o szanse Justyny na dogonienie Majdić, jestem dobrej myśli. Najważniejsze, że sezon już się kończy. Wszyscy są zmęczeni, serwismeni nam się pochorowali. Ale ten tydzień jeszcze jakoś przetrwamy.

[i]notował piw [/i][/ramka]

[ramka][b]KOBIETY [/b]

[b]Bieg łączony na 30 km:[/b] 1. P. Majdić (Słowenia) 1:25.22,2; 2. J. Kowalczyk (Polska) strata 11,7 s; 3. M. Ishida (Japonia) 12,0; 4. K. Steira (Norwegia) 12,3; 5. E. Sachenbacher-Stehle (Niemcy) 21,9; 6. M. Longa (Włochy) 29,9.

[b]Klasyfikacja generalna Pucharu Świata po 27 z 32 zawodów:[/b] 1. Majdić 1567 pkt; 2. Kowalczyk;1476; 3. A.-K. Saarinen (Finlandia)1365; 4. V. Kuitunen (Finlandia)1124; 5. A. Follis (Włochy) 1000; 6. Longa 891.

[b]MĘŻCZYŹNI[/b]

[b]Bieg na 50 km techniką klasyczną:[/b] 1. S. Jauhojarvi (Finlandia) 2:02.39,0; 2. T. Angerer (Niemcy) strata 21,8 s; 3. A. Harvey (Kanada) 33,2; 4. M. Wylegszanin (Rosja) 34,7; 5. P. Northug (Norwegia) 50,3; 6. A. Veerpalu (Estonia) 51,7... M. Kreczmer (Polska) nie ukończył.

[b]Klasyfikacja generalna Pucharu Świata po 29 z 33 zawodów:[/b] 1. Northug 1042 pkt; 2. D. Cologna (Szwajcaria) 1022; 3. O. Vigen Hattestad (Norwegia) 760; 4. A. Teichmann (Niemcy) 674; 5. P. Piller Cottrer (Włochy) 668; 6. Jauhojarvi 647...98. J. Krężelok (Polska) 27.[/ramka]

To było gdzieś w połowie sezonu, tak przynajmniej zapamiętał to Aleksander Wierietielny. Petra Majdić i Justyna Kowalczyk powiedziały sobie: jak tak dalej pójdzie, możemy wyprzedzić je wszystkie. Finki, Norweżki, Szwedki. - Petra będzie im uciekać w sprintach, Justyna na dystansach. Każdy dba o siebie, ale wspieramy się. Sukcesy Petry świętujemy jak nasze - mówi trener Polki.

Wyjeżdżając w niedzielę z Trondheim do Sztokholmu wiedziały już, że się udało. Może nawet bardziej niż przypuszczały. Majdić ma zapewnioną małą Kryształową Kulę za sprinty. Kowalczyk nikt nie odbierze kuli za wygranie klasyfikacji dystansów: w sobotę powiększyła przewagę nad Aino Kaisą Saarinen do 312 pkt, a zostały tylko trzy biegi długie. I przed wielkim finałem w Szwecji - sprint w Sztokholmie, trzy starty w Falun - w walce o Puchar Świata liczą się właściwie już tylko one dwie.

Pozostało 86% artykułu
SPORT I POLITYKA
Aliszer Usmanow chce odzyskać władzę. Oligarcha Putina wraca do gry
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
kajakarstwo
92 medale i koniec. Rewolucja w reprezentacji Polski, odchodzi dwóch trenerów
kolarstwo
Marek Leśniewski, nowy prezes PZKol: Jestem zaprawiony w boju
Inne sporty
Wybory w Polskim Związku Kolarskim. Kto wygrał i czy prezes jest prezesem?
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Kolarstwo
Czesław Lang: Stanowisko prezesa PZKol nie jest mi do niczego potrzebne
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni