Ubiegłoroczny mistrz z Japonii odebrał zwycięstwo Piotrowi Żyle, trzeci był Norweg Johann Andre Forfang, ale dla klasyfikacji Raw Air największe znaczenie miał upadek wicelidera Stephane Leyhe, także czwarte miejsce Mariusa Lindvika i dziesiąte Kamila Stocha – wystarczające, by zachować pozycję lidera.
Na zawody do Trondheim dojechało pociągiem 61 skoczków, pięciu mniej niż było w Lillehammer, ale powód nie jest związany z obawami przed koronowirusem – po prostu nie wystartowała szóstka Norwegów z zaplecza reprezentacji i przybył jeden Francuz.
O awans było więc łatwiej, ale i tak Polacy nie mieli żadnych problemów z kwalifikacją – cała siódemka pojawi się w w czwartek w trzecim indywidualnym konkursie Raw Air 2020. Najlepiej poszło Żyle – to dobra wiadomość przed lotami. Dziewiąty był Dawid Kubacki, też nieźle. Sygnał, że potrafi skakać dał również Aleksander Zniszczoł – 19. miejsce.
Najbardziej dramatyczne wydarzenia w środowy wieczór zapewnił Leyhe. Poleciał rewelacyjnie – aż 141,5 m, lecz lewe kolano wyraźnie nie wytrzymało potężnego uderzenia o utwardzony śnieg. Niemiecki skoczek po wstępnym opatrzeniu, odjechał z zeskoku w toboganie ciągniętym przez skuter śnieżny. Trudno było ocenić, czy stanie jeszcze na starcie, zadecyduje opinia lekarzy ze szpitala w Trondheim.
Nota łączna wystarczyła Stephanowi Leyhe na 30. miejsce. Następny skakał Stoch, trochę poczekał na górze skoczni. Także na to, by przesunięto belkę w dół o dwa stopnie. Zwłoka i obniżony rozbieg raczej nie pomogły – polski lider Raw Air skoczył 129 m, niby dobrze, ale na pewno nie porywająco. Ryoyu zrobił to znacznie lepiej. Klasyfikacja Raw Air wygląda zatem tak, że Stoch ma 7,4 pkt. przewagi nad Japończykiem, 7,6 nad Lindvikiem, 10 pkt nad Zigą Jelarem oraz 12,9 nad pechowcem Leyhe. To za mało, by ogłaszać nadchodzący sukces.