Ammann pierwszy, Małysz drugi – nic się nie zmienia i wszystko wskazuje, że tak będzie już do końca rywalizacji o Puchar Świata. Kolejna wygrana Szwajcara praktycznie zapewnia mu pierwszą w karierze Kryształową Kulę.
Austriak Gregor Schlierenzauer, który od początku sezonu walczył ze Szwajcarem o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ, tym razem zajął 11. miejsce, potwierdzając, że na finiszu nie ma już sił.
Nie tak jak Małysz, który tradycyjnie najmocniejszy jest wtedy, gdy rywalizacja o Kryształową Kulę wkracza w decydującą fazę. To on od igrzysk w Vancouver jest cieniem Ammanna, to on po raz czwarty z rzędu zajmuje drugie miejsce.
Konkurs w Kuopio wyglądał tak jak te na igrzyskach i ten w Lahti w minioną niedzielę. Słowa Małysza, który w Whistler mówił, że te jego srebrne medale są jak złote, bo Ammann skacze w innej lidze, pasowały i tu jak ulał.
Pierwsze miejsce jeszcze przed konkursem można było bez większego ryzyka przydzielić Szwajcarowi, który z uśmiechem na ustach sięgnął po kolejne zwycięstwo. Obawy, że zbyt mocny wiatr może przeszkodzić w rozegraniu zawodów, na szczęście nie znalazły potwierdzenia. Wiało wprawdzie i kręciło nad skocznią cały czas, ale organizatorzy musieli odwołać tylko pierwszą serię treningową.