Miniony weekend Kamil Stoch może zaliczyć do udanych. W niedzielnym konkursie Pucharu Świata dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi zajął drugie miejsce. Chociaż po pierwszej części konkursu wydawało się, że sukcesem będzie lokata w pierwszej dziesiątce.
W pierwszej serii życie polskiemu zawodnikowi w niemieckiej miejscowości utrudniał wiatr. Tuż przed tym, gdy trener Łukasz Kruczek pozwolił Stochowi na oddanie skoku, zaczęły się silne podmuchy. Polak wchodził na belkę startową, by po chwili ją opuścić. Stoch marzł, a po kilku minutach przerwy organizatorzy zdecydowali, że przedskoczek wypróbuje panujące na skoczni warunki, ale zamiast niego poleciał Polak.
Zamieszanie wywołane przez wiatr i decyzje organizatorów wyraźnie go zdeprymowało. Po pierwszej serii był dziesiąty ex aequo z Romanem Koudelką (Czechy). Prowadził Severin Freund, ale do drugiej serii nie przystąpił. Zdyskwalifikowano go za zbyt długie narty.
Drugi skok Kamila Stocha nie był rewelacyjny, ale wystarczył do objęcia prowadzenia. Gdy wydawało się, że Polak obroni pozycję z pierwszej serii, z odsieczą przyszli wiatr i rywale. Jeden za drugim psuli swoje próby i byli klasyfikowani za ubiegłorocznym zdobywcą Kryształowej Kuli. Pokonać go zdołał tylko Norweg Anders Fannemel.
W sobotę nie było aż tak dobrze, ale również nie ma na co narzekać. Stoch zakończył konkurs na czwartym miejscu. Wygrał Freund, który Titisee-Neustadt będzie opuszczał z mieszanymi uczuciami.
Wiele wskazywało także na to, że niespodziankę sprawi Piotr Żyła. W pierwszej serii oddał skok na 138 m i zajął czwarte miejsce. Jednak drugą próbę popsuł. Wylądował dziesięć metrów bliżej i ostatecznie był dziewiąty.