Były apele o „zjednoczenie” i to, „żebyśmy sobie do gardeł nie skakali”, a skończyło się na kłótni oraz – tak naprawdę – braku wiążących decyzji. Nie wiadomo, czy prezes jest prezesem, a nawet, jeśli jest, to co może zrobić, skoro brakuje zarządu. Niewykluczone nawet, że kwestią wyborów zajmie się sąd.
– To wszystko przykre, bo zamiast iść do przodu, stoimy w miejscu. Starzy mistrzowie odchodzą, mamy młodzież, której trzeba pomóc, a związek tego nie może robić. Mamy prezesa, nie mamy zarządu... Trudno to komentować – mówi Zbigniew Klęk, delegat Małopolskiego Związku Kolarskiego oraz wychowawca m.in. Katarzyny Niewiadomej i Rafała Majki.
Polski Związek Kolarski. Konsternacja i zamieszanie
Obrady trwały dziewięć godzin, a ich kluczowym punktem były wybory na prezesa. Kandydatów było trzech: Jacek Kowalski, Leśniewski oraz Makowski. W pierwszej rundzie przepadł Kowalski, czyli wieloletni burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego, a obecnie delegat Warszawsko-Mazowieckiego Związku Kolarskiego, wspierany nieoficjalnie przez jednego z byłych prezesów, Dariusza Banaszka.
Czytaj więcej
Polski Związek Kolarski (PZKol) trwa w stanie finansowej agonii, a wyjazd na mistrzostwa świata oraz Europy sfinansował państwowy sponsor.
Zwycięstwo w drugiej rundzie odniósł Leśniewski, czyli srebrny medalista igrzysk olimpijskich w jeździe drużynowej z Seulu (1988) oraz wicemistrz świata w tej samej konkurencji z Chambery (1989), który po zakończeniu kariery był trenerem i dyrektorem sportowym – także w PZKol.