Widok kolarza w żółtej koszulce, który rusza samotnie po etapowe zwycięstwo na niemal płaskim odcinku, jest wydarzeniem niecodziennym. Van Aert to jednak kolarz nietuzinkowy, a drugich miejsc - zajmował je na trzech poprzednich etapach - miał już najwyraźniej dość.
Najważniejsze wydarzenia dnia rozegrały się na niewielkim wzniesieniu Cap Blanc-Nez. 900-metrowy podjazd o 7-procentowym nachyleniu mocno rozpoczęli kolarze Jumbo-Visma. Tiejs Bennot i Nathan Van Hooydonck narzucili duże tempo, aż zza ich pleców wyskoczył Van Aert. Jego zryw wytrzymali dwaj rywale, ale tylko na chwilę.