Nasz kolarz na starcie stanął tylko jeden. Cesare Benedetti urodził się w Rovereto, ale mieszka w Gliwicach z żoną Dorotą oraz córkami: Janiną i Karoliną, zdał egzamin z języka polskiego, a rok temu dostał paszport. 34-latek nie będzie jednak pierwszoplanową postacią wyścigu, bo opiekuje się liderami Bory Hansgrohe: Holendrem Wilco Keldermanem, Australijczykiem Jaiem Hindleyem oraz Niemcem Emanuelem Buchmannem.
Michał Kwiatkowski i Rafał Majka, czyli najważniejsze polskie postacie peletonu, wyścig obejrzą w domu. Obaj szykują się do innych wyzwań, głównie też jako pomocnicy gwiazd. Minął czas, kiedy odgrywali czołowe role w peletonie, choć Kwiatkowski wiosną wygrał jednodniowy Amstel Gold Race, udowadniając, że wciąż może pokazać klasę.
Słoweńcy nie dali się skusić
Wśród uczestników Giro jest trzech byłych zwycięzców – Włoch Vincenzo Nibali (2013, 2016), Holender Tom Dumoulin (2017) oraz Ekwadorczyk Richard Carapaz (2019). Kandydatem do wygranej jest jednak tylko ten ostatni. Wysoko stoją akcje Brytyjczyka Simona Yatesa – wygrał już jazdę indywidualną na czas – Hiszpana Mikela Landy czy Portugalczyka Joao Almeidy, który dwa lata temu był tuż za podium i zapracował na transfer do bogatej grupy UAE Team Emirates.
Nibali, „Rekin z Messyny”, to w czołówce jeden z ostatnich przedstawicieli starej szkoły – kolarzy, którzy bazują raczej na instynkcie i żelaznych płucach niż danych z komputera. 37-latek zbliża się do smugi cienia, nie odniósł żadnego znaczącego zwycięstwa od trzech sezonów, a teraz celuje wyłącznie w etapowe sukcesy. Dla triumfatora wszystkich wielkich tourów może to być ostatnie Giro w karierze.
Wśród uczestników tegorocznej edycji brakuje gwiazd peletonu, wybitnych górali: Tadeja Pogacara, Primoża Roglicia i Egana Bernala. Słoweńcy szykują formę na Tour de France, choć dyrektor Giro Mauro Vegni kusił ich, przypominając, że ostatnim kolarzem, który w jednym sezonie wygrał Giro oraz Wielką Pętlę, był w 1998 roku Marco Pantani.