Plan Polaków na środę, dzień wolny od turniejowych skoków, był prosty: śniadanie w ośrodku Mutter-Kind-Kurheim „Marianne", rano kolejne testy koronawirusowe wszystkich uczestników turnieju (te najbardziej wiarygodne – typu PCR), następnie wczesny obiad i po nim wyjazd do Ga-Pa.
Wyniki testów wstępnie obiecywano na godz. 13, potem koło 18 (nie były znane do chwili zamknięcia tego wydania „Rz"), więc pożegnanie z wydziałem zdrowia powiatu Oberallgäu nie było czułe, ale nikt się nie spodziewał powtórki z zamieszania i stresów podobnych do tych sprzed konkursu otwarcia. Wiadomością dnia było więc to, że Philipp Aschenwald zachował premię 5000 euro za wygranie w Oberstdorfie unieważnionych kwalifikacji.
Polscy skoczkowie i ich trener patrzą do przodu z myślą o walce o Złotego Orła. Wyniki pierwszego konkursu nie rozstrzygnęły wiele. Kolejność: Karl Geiger, Kamil Stoch, Marius Lindvik, Halvor Egner Granerud, Markus Eisenbichler, Stefan Kraft warto zapamiętać, ale różnice punktowe nie są duże.
Dla polskich kibiców liczy się to, że nasz lider Kamil Stoch jest wysoko, bo nagle odnalazł formę (trener Michal Doležal mówił dziennikarzom, że wystarczyło trochę poprawić pozycję najazdową) i uśmiecha się od ucha do ucha, powtarzając, jak cieszą go skoki. Optymiści widzą też szanse dla Andrzeja Stękały (obecnie 7. w turnieju) i młodego taty Dawida Kubackiego (15.).
W Garmisch-Partenkirchen na Grosse-Olympiaschanze skoczkowie pojawią się w sylwestrowy czwartek, by po treningach rozegrać o 14. serię kwalifikacyjną (wraca system KO, jednorazowo zarzucony w Oberstdorfie z powodu nagłego powrotu Polaków do akcji). Konkurs noworoczny także zaplanowano od 14.