Pierwsza runda nie była łatwa dla Polaka: 74 uderzenia (2 powyżej par) na Campo de Golf El Saler nieopodal Walencji dała mu dzielone 57. miejsce na 80 uczestników. Lider, Francuz Fabien Marty ma wynik -8 (64 uderzenia).
Po połowie rundy Meronk był znacznie wyżej, miał wynik -2, ale na długim (519 m) 11. dołku zaliczył jedną poważną wpadkę: 8 uderzeń (przy normie 5), potem doszedł jeszcze bogey na dołku nr 16. W sumie +2, co oznacza konieczność znacznej poprawy w kolejnych dniach, jeśli myśleć realnie o spełnianiu marzeń.
Coroczny cykl rozgrywek tzw. szkoły kwalifikacyjnej (Q-School) to być albo nie być w świecie zawodowego golfa dla około tysiąca graczy starających się o 25 miejsc w głównym cyklu rozgrywek w Europie.
Składa się z trzech etapów. Z pierwszego – serii 9 turniejów w Europie kontynentalnej i Wielkiej Brytanii Polak był zwolniony, dostał się od razu do etapu drugiego, który składa się z czterech turniejów w Hiszpanii. Oprócz pola koło Walencji, uczestnicy grają po cztery rundy w Las Colinas Golf & Country Club nieopodal Alicante, Lumine Golf & Beach Club (Tarragona) oraz Panoramica Golf & Sport Resort (Castellón).
Najlepsi (ok. 25 graczy z każdego turnieju) zdobywają prawo gry w wielkim finale Q-School – od 12 do 17 listopada na polu PGA Catalunya Resort (Girona). Tu wyłoniona zostaje grupa 25 szczęśliwców, którzy przez rok na pewno zagrają w elicie Starego Kontynentu. To hiszpańska golfowa szkoła przetrwania – golfista, który przechodzi wszystkie etapy gra 252 dołki, wszystkie pod ogromną presją: karta uczestnictwa w European Tour daje szansę zarabiania najlepszym nawet w milionach euro rocznie, niższe ligi – najwyżej w dziesiątkach tysięcy.