Reklama
Rozwiń

TdF: Michał Kwiatkowski: Polski anioł stróż

Michał Kwiatkowski doskonale odnalazł się jako pomocnik Christophera Froome'a, w niewdzięcznej, ale sowicie nagradzanej roli.

Aktualizacja: 18.07.2017 20:50 Publikacja: 18.07.2017 18:55

Chris Froome w żółtej koszulce, obok Michał Kwiatkowski

Chris Froome w żółtej koszulce, obok Michał Kwiatkowski

Foto: EPA, Yoan Valat

Jednym z najważniejszych kadrów tegorocznej Wielkiej Pętli pozostanie ujęcie, gdy polski kolarz zakłada koło w rowerze lidera wyścigu. Kwiatkowski uratował z opresji Brytyjczyka, który dzięki umiejętnościom Polaka dogonił odjeżdżającą grupę z najgroźniejszymi rywalami i uniknął strat.

Kwiatkowski jest stale obecny przy liderze Tour de France. W jego imieniu przewodzi peletonowi goniącemu ucieczkę lub nadającemu tempo, by zmęczyć przeciwników. Na wczorajszym etapie, rozgrywanym przy silnym wietrze, też chronił lidera.

Rola polskiego kolarza stała się tak oczywista dla wszystkich, że sam Kwiatkowski na własnych profilach społecznościowych umieścił wykonany przez pewien włoski portal montaż zdjęć, w których przedstawiany jest jako sprzątaczka, kucharz, gosposia. Podpis pod obrazkiem: „Praca Kwiatkowskiego dla Froome'a nie kończy się na etapie".

W zespole Sky Polak nie jest jedynym kolarzem pomagającym Anglikowi, wszyscy pracują dla niego. – W takiej drużynie przy selekcji na Tour obowiązuje zasada 1 plus 8. Jest lider, który ma wygrać Tour, i ośmiu jego pomocników – tłumaczy „Rzeczpospolitej" były kolarz, uczestnik 23 wielkich tourów, Sylwester Szmyd.

Dziennik „L'Equipe" określił kolarzy Sky mianem „Task Force". W wyścigu zostało jeszcze siedmiu członków tych sił specjalnych i niemal każdy legitymuje się solidnym kolarskim dorobkiem. Kolumbijczyk Sergio Henao wygrywał wyścig Paryż – Nicea, Białorusin Wasilij Kiryjenka był mistrzem świata w jeździe na czas, Hiszpan Mikel Landa zajmował trzecie miejsce na Giro d'Italia, teraz jest szósty w klasyfikacji generalnej touru, jego rodak Mikel Nieve wygrywał klasyfikację górską Giro w ubiegłym roku. Kwiatkowski to były mistrz świata, zwycięzca Milan – San Remo i Strade Bianche.

Froome największym zaufaniem obdarzył jednak Polaka. Kwiatkowski zajął pozycję lidera wśród pomocników. Brytyjczyk potrafi docenić ten wysiłek. „Michał Kwiatkowski wykonuje ogromną pracę. Jest trzema zawodnikami w jednym. Myślę, że tutaj to my wszyscy powinniśmy jechać dla niego" – powiedział Brytyjczyk na łamach „The Times".

Ale czy kolarzowi z takim dorobkiem i osobowością jak Kwiatkowski rzeczywiście łatwo pogodzić się z taką rolą? Wiadomo, że Polak w tym wyścigu niczego już raczej nie wygra, zajmie odległe miejsce i pozostanie w pamięci jako pomocnik Froome'a, być może zwycięzcy touru. Czy to może być powód do satysfakcji?

– Michał jest częścią drużyny, podpisał bardzo dobry kontrakt i niedługo pewnie go przedłuży. W Sky istnieją ściśle określone zadania i nie ma dyskusji, trzeba je wykonywać. Musi to robić nawet były mistrz świata – mówi Szmyd.

Nagrodą dla Kwiatkowskiego i dla każdego kolarza pomocnika jest końcowe zwycięstwo lidera, dla którego się pracuje. Szmyd opowiada, że do dziś czuje się dumny, że dzięki niemu Giro wygrał Ivan Basso, a Vincenzo Nibali zajął trzecią pozycję.

Oczywiście istnieje również materialna wdzięczność. W Sky premia finansowa dla zwycięzcy (500 tys. euro) dzielona jest między drużynę i obsługę grupy. Froome nie bierze nic z tej nagrody, bo ma dość wysoki kontrakt i gratyfikacje od sponsorów za triumf. Dobrze wykonana praca na Tour de France przede wszystkim jednak umacnia pozycję kolarza na kolejne sezony. W przypadku Polaka oznacza to, że podczas wiosennych klasyków, w których on będzie liderem, wszyscy będą pracować dla niego. I też nikt temu się nie sprzeciwi.

Jazda dla Froome'a w Sky, czy dla walczącego z nim Francuza Romaina Bardeta we francuskiej grupie AG2R motywuje. Gorzej jednak mają ci, którzy stracili swoich liderów. W większości wypadków tacy kolarze czują się osieroceni.

– Strata lidera zawsze podcina nogi, traci się na pewien czas motywację do jazdy – mówi Szmyd. W takiej sytuacji znalazł się Maciej Bodnar w zespole Bora-Hansgrohe. 32-letni zawodnik nie ma już dla kogo pracować. Peter Sagan walczący o zwycięstwa etapowe został wykluczony, a Rafał Majka, który liczył na miejsce w pierwszej piątce, musiał wycofać się z powodu urazów odniesionych po upadku.

W tej sytuacji Bodnar dostał wolną rękę i omal nie wygrał etapu przed tygodniem, a wczoraj zajął dziewiąte miejsce, finiszując w gronie sprinterów, z których najlepszy był Australijczyk Michael Matthews. Jako świetny specjalista od jazdy na czas Bodnar nastawia się na sobotnią czasówkę w Marsylii. Ten etap będzie okazją do pokazania się także dla Kwiatkowskiego, o ile mistrz Polski w tej specjalności nie straci sił, pracując przez najbliższe dwa dni w Alpach po to, żeby Froome zachował żółtą koszulkę.

Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku